Jedyny pająk, jakiego lubię, to „Spider-Man”. Od zawsze pająki wywoływały we mnie obrzydzenie i odrazę, zwłaszcza te włochate. Do tego te niesamowicie przerażające oczy… Może nie cierpię na arachnofobię, ale nie należę do sympatyków tych stworzeń. Co najwyżej mogę z nimi poobcować za pośrednictwem filmu, książki czy komiksu. I niech tak zostanie.

W moje ręce trafił 1 tom komiksu „All Eight Eyes”. W Polsce ukazał się dzięki wydawnictwu Egmont. Autorem scenariusza jest Steve Foxe, natomiast zilustrował go nasz rodak Piotr Kowalski. Za kolory odpowiedzialny jest Brad Simpson.

Komiks zawiera cztery rozdziały, dodatek w postaci fragmentów pamiętnika Reynoldsa oraz dodatkową opowieść „Diamentowe oczy”. A to wszystko na 136 kolorowych stronach zeszytowego formatu w twardej okładce.

Oryginalnie został opublikowany w USA przez wydawnictwo Dark Horse.


Akcja rozgrywa się w 2003 roku w Nowym Jorku i uzupełniana jest przez nieliczne retrospekcje. Główny bohater – Vin Spencer - zostaje wyrzucony z mieszkania za nieopłacanie najmu. Otępiały, na skutek nadużywania alkoholu i narkotyków, ląduje na ulicy. Wędrując przez miejski park jest świadkiem dziwnej sytuacji. Bezdomny mężczyzna młotkiem zabija  dużego pająka. Tajemniczym mężczyzną okazuje się być niejaki Reynolds, który wraz ze swoim towarzyszem, psem Oposem, poluje w Nowym Jorku na przerośnięte pająki.

Vin Spencer po wysłuchaniu historii Reynoldsa z niedowierzaniem, ale ostatecznie postanawia dołączyć do jego krucjaty przeciwko zabójczym stworzeniom. O tym, jak się rozwinie dalej historia, dowiecie się po przeczytaniu całości.

„All Eight Eyes” to typowy animal-horror. Tom 1 jest zaledwie początkiem serii. Sam wstęp do dalszej historii jest dosyć ciekawy, aczkolwiek nie do końca mnie wystraszył. Autor ukazuje nam Nowy Jork zalany ogromną liczbą przerośniętych pająków. Większość z nich jest świetnie poukrywana w miejskich zakamarkach, a wszystkie incydenty związane z potworami są duszone w zarodku przez miejskie władze.

Główni bohaterowie starają się krok po kroku oczyścić ulice miasta z siejących terror potworów. Niestety, sami w walce, już na starcie ustawieni są w pozycji przegranej. Nie poddają się jednak. Uparcie prą do przodu. Na szczęście w mieście pojawia się coraz więcej ludzi „oświeconych”, którzy również zaczynają dostrzegać problemy z pająkami oraz spisek władz, które od bardzo długiego czasu starają się zaprzeczać istnieniu potworów.

W komiksie w ciekawy sposób poruszony jest wątek ludzi bezdomnych. To istoty, które nie pasują do nowoczesnego i kapitalistycznego świata. Są niepotrzebnym miejskim elementem. Zresztą to pośród nich jest najwięcej ofiar krwiożerczych pająków. Wydaje się, że miejski establishment wiedząc o pająkach, stara się nie ingerować w ich egzystencję. Pająki „robią” świetną robotę w oczyszczaniu miasta ze zbędnego ludzkiego balastu.

Jeśli chodzi o scenariusz napisany przez Steve’a Foxe’a, nie bardzo jest się do czego przyczepić. Historia rozwija się poprawnie, idzie swoim nurtem. Co prawda ciężko ocenić całość, po zaledwie preludium, ale daje pozytywy na przyszłość. Komiks, z racji małej objętości, czyta się dosyć szybko. Tekst został bardzo umiejętnie wprowadzony i nie zaburza rysunków.


Ilustracje to chyba najciekawszy element „All Eight Eyes”. Styl Piotra Kowalskiego jest bardzo szczegółowy. Rysuje on wnętrza z niesamowitymi detalami. Ekspresja postaci pomaga podkreślić ich dramat, nasyca je prawdziwą osobowością. Z niesamowitym realizmem pokazuje scenerię, np. ceglane ściany ujawniają pęknięcia i niedoskonałości powierzchniowe. Ukazuje miasto potęgując w czytelniku poczucie niepokoju i napięcia.

Natomiast pająki są przedstawione dosyć przerażająco. Kowalski wykonał fantastyczną robotę, rysując stwory niesamowicie szczegółowo łącznie z ich siedliskami.

Całość bardzo dobrze uzupełnia swoimi kolorami Brad Simpson.


Podsumowując, tom 1 „All Eight Eyes” jest całkiem dobrym wprowadzeniem do serii, ale zbyt wcześnie by móc go ocenić szerzej. Czy jest to dobry horror a może jednak akcyjniak z domieszką grozy? Ja osobiście niewiele się bałem, owszem były momenty, które wzbudziły we mnie poruszenie, ale ostatecznie włosy nie stanęły mi dęba.

Jestem ciekaw jak ta historia rozwinie się dalej, przede wszystkim pod kątem fabuły, bo jeśli chodzi o warstwę graficzną, to jest ona na bardzo dobrym poziomie. Sam pomysł nie jest czymś nowym, ale jeśli zostanie dobrze poprowadzony w przyszłości, może nas jeszcze niejednokrotnie pozytywnie zaskoczyć. W przeciwnym razie skończy na składzie komiksów „tylko do przejrzenia”.

Komiks do przygotowania recenzji otrzymałem od wydawnictwa Egmont. Wydawnictwo nie miało żadnego wpływu na moją ocenę opisanego komiksu.