Święto Halloween kojarzone jest jednocześnie z mrokiem, grozą, ale też odwiedzaniem domów przez strasznych przebierańców, którzy mogą sprawić psikusa, gdy nie otrzymają słodkiego podarunku. W Halloween jednak przestępcy nie śpią. Ba! Potrafią się uaktywnić najwięksi szaleńcy. Na szczęście bezpieczeństwa Gotham, oprócz miejscowej policji, pilnuje Batman, który jest nie tylko superbohaterem, ale i człowiekiem. Ma swoje lęki i tajemnice. Te słabości będą chcieli wykorzystać napotkani przez niego przestępcy.

Wydawnictwo Egmont co jakiś czas rozpieszcza nas kolejnymi historiami z serii DC Deluxe. „Batman. Nawiedzony Rycerz” to już 49 tytuł, który niedawno ujrzał światło dzienne. Tym razem mamy do czynienia z opowieściami dobrze znanego duetu Jeph Loeb oraz Tim Sale, których uzupełnia kolorysta Gregory Wright.
Oczywiście samo wydanie, jak zwykle, ma twardą okładkę (jednolitego koloru z tłoczonym tytułem na czele) w kolorowej obwolucie. Zawiera 200 stron w kolorze. Komiks jest w powiększonym formacie 18.0x27.5cm.


I po raz kolejny powtórzę, że lepszym rozwiązaniem byłaby twarda, tradycyjna, kolorowa okładka komiksu z alternatywną wersją na obwolucie… Ale jest jak jest i już nikt tego nie zmieni.




„Batman. Nawiedzony Rycerz” to zbiór 3 historii, powiązanych ze sobą wydarzeniami w okresie Halloween. Są to raczej proste i krótsze formy opowiadań, co nie znaczy, że gorsze. Jest to prequel do bestsellerowego „Długiego Halloween” i zawiera historie z początków działalności Mrocznego Rycerza.

W pierwszej opowieści pt. „Strachy” Batman będzie musiał zmierzyć się ze Scarecrow’em. Alter Ego Jonathana Crane’a postawił sobie za cel pozbawienie Gotham energii elektrycznej. Batman i Scarecrow są w pewnym względzie podobni do siebie. Obaj zamierzają zaszczepić strach w duszach swoich ofiar, ale pierwszy robi to w dobrym, a drugi w złym celu. Walka Gacka z obłąkanym Strachem na wróble ciekawie została zestawiona z rozwijającym się romansem Bruce’a Wayne’a z tajemniczą kobietą poznaną na jednym z balów organizowanych w rezydencji Wayne’ów. Bruce musi wybrać pomiędzy swoimi pragnieniami a celami, które chce osiągnąć.

Walka Batmana ze Strachem na wróble staje się jednak wielowymiarowa. Przenosi się do umysłu Bruce’a, który koncentruje się na lękach związanych z bycia Batmanem. Swoje pięć minut ma również Alfred, który ostatecznie pomaga swojemu przyjacielowi wyjaśnić zagadkę tajemniczej kobiety.

W drugiej historii „Szaleństwo” przeciwnikiem Batmana jest Szalony Kapelusznik, który ma obsesję na punkcie "Alicji w Krainie Czarów" i porywa dzieci, aby wziąć udział w szalonej imprezie z herbatą, a jedną z uprowadzonych osób jest Barbara Gordon. Sama powieść Lewisa Carrolla ma również bardzo symboliczny wydźwięk dla Bruce'a Wayne'a.

„Szaleństwo” koncentruje się m.in. na związku między Bruce’m a jego zmarłą matką oraz na relacjach komisarza Gordona z córką Barbarą. Zwłaszcza ten drugi wątek bardzo mocno przykuwa uwagę, pokazując głębokość i jakość ich kontaktów.
Historia przedstawia również retrospekcje, wspomnienia Bruce'a, które uświadamiają nam, jak wiele stracił on w dzieciństwie. Po zobaczeniu, jaki był niewinny i zwyczajny jako dziecko, widzimy jak bardzo zmienił się z powodu swojej traumy. Dowiadujemy się też, że wielka tragedia była jednocześnie fundamentem innych wspaniałych relacji – m. in. poznał cudowną i dobroduszną dr Leslie Thompkins.

„Duchy” to trzecie i ostatnie opowiadanie w komiksie . Jest wariacją „Opowieści Wigilijnej” Charles’a Dickens’a. Batman po starciu z Pingwinem osłabiony wraca do rezydencji Wayne’ów. Na skutek zatrucia zaczyna mieć wizje. Odwiedzają go trzy postacie: Jego ojciec Thomas (duch przeszłości), Poison Ivy (duch teraźniejszości) oraz Joker (duch przyszłości). Przesłanie od duchów jest takie, że Bruce nie powinien pozwolić, by Batman przejął całe jego życie. Każde z odwiedzin mocno wpływa na osobę Bruce'a zmieniając ostatecznie jego życie na lepsze.
 


Graficznie jest bardzo dobrze. Uwielbiam rysunki Tim’a Sale’a! Jest on fantastycznym ilustratorem, a jego styl wydaje się idealnie komponować z tematami i historiami, które opowiada Jeph Loeb. Rysunki są mroczne, szczegółowe, realistyczne, momentami w klimacie noir. Kapitalną robotę wykonał również Gregory Wright. Położone przez niego kolory idealnie uzupełniły maestrię Sale’a. Batman został narysowany dokładnie takim, jakim powinien być. Silny, mroczny, ale i jednocześnie zamyślony. Złoczyńcy natomiast zostali namalowani przy użyciu barw, które oddają ich osobowość i charakter. Wypełniono ich potrzebną dawką mroku, aby uchwycić ich złą naturę.

Od strony do strony, kadr po kadrze, łapczywym wzrokiem dosłownie pożerałem ten komiks. Obrazy bardzo mocno ożywiły pomysły Loeba. Wprowadziły nas nie tylko w mroki miasta Gotham, ale i zakamarki umysłu Bruce'a Wayne'a.





Mimo, że „Batman. Nawiedzony Rycerz” jest komiksem znacznie gorszym niż „Długie Halloween” czy „Mroczne Zwycięstwo”, to czyta się go bardzo przyjemnie. Jeph Loeb snuje swoje historie i używa celowo złoczyńców w taki sposób, abyśmy poznali wadliwą i torturowaną duszę samego Batmana.  Nie mamy tu dłużyzn. Opowieści są dobrze zbalansowane, płyną swoim tempem.

Wszystkie historie ukazują lęki Batmana: samotność, stratę, porażkę i śmierć. Autorzy badają w nich złożoną, a czasami romantyczną stronę Bruce'a. Tęskni on  mocno za rodzicami i kobietą - osobami, które mogłyby dać mu miłość i życie, których tak rozpaczliwie potrzebuje. Jednak bezinteresownie odmawia sobie tego wszystkiego dla wyższych celów – obrony Gotham przed przestępcami. Niby trzy krótkie historie, a zawierają w sobie tyle psychologicznego nasycenia, że można by obdarzyć nim kilka solidnych komiksów.

Jeśli interesuje Was bardziej ludzki Batman i jesteście fanami duetu Loeb/Sale to „Batman. Nawiedzony Rycerz” jest pozycją obowiązkową. Jeśli natomiast nie poznaliście jeszcze pozostałych tytułów obu artystów, to warto będzie sięgnąć po ten komiks jako wstęp do Wielkiej Gry, jakim jest kapitalny tryptyk komiksów: „Batman. Długie Halloween”, „Batman. Mroczne Zwycięstwo” i „Catwoman. Rzymskie Wakacje”.


Komiks do przygotowania recenzji otrzymałem od wydawnictwa Egmont. Wydawnictwo nie miało żadnego wpływu na moją ocenę opisanego komiksu.