Kręć się, kręć się, kręć się jak jakiś film… ej kręćmy się wokół siebie, ja do ciebie ty do mnie, aż nieprzytomnie bach na ziemie bach bach… kręć się (no) kręć się jak jakiś film… cisza grobowa ty się gdzieś schowasz i się nie kręcisz wcale… *
Nie czytam mang. W ogóle. Chociaż w życiu daaawno temu miałem z nimi styczność, to nigdy się do nich nie przekonałem. Książeczki małego formatu, z reguły wielotomowe, z nie do końca przekonującą mnie fabułą i rysunkami. I co najważniejsze, czytane od strony prawej do lewej, co mnie bardzo mocno odpychało.
Anime natomiast czasem zdarzyło mi się obejrzeć. W znikomych co prawda ilościach, ale o wiele większych niż mangi.
Ostatnio trafiłem na HBO na mini serial anime „Uzumaki”. Obejrzałem pierwszy odcinek i pomyślałem sobie, jej, jakie to chore, porąbane i jednocześnie bardzo dobre. Może warto byłoby mimo wszystko przeczytać oryginał? I tak oto zakupiłem pierwszą mangę w moim życiu.
„Uzumaki. Spirala”, którego autorem jest Junji Ito (scenariusz i rysunki) zostało wydane w Polsce w 2011 roku przez Wydawnictwo J.P. Fantastica. O dziwo, a może i nie, udało mi się kupić tą mangę nówkę sztukę w folii, po cenie okładkowej z roku wydania, co w sumie mnie usatysfakcjonowało.
Sama manga została wydana w formacie A5 (14,5cm x 20,5cm), zawiera 640 stron w kolorze czarno-białym, w miękkiej okładce w obwolucie. Jest to wydanie zbiorcze 3 tomów, zawiera 19 rozdziałów oraz dodatek specjalny. Cegiełka i szczerze obawiam się, czy w dobrym stanie uda się przetrwać jej kilka lat. Gdy porównałem do wydania w języku angielskim, które wyszło kilka lat temu w twardej oprawie, szyto-klejone strony, z wybranymi stronami w kolorze, to stwierdzam mimo wszystko, że w Polsce dostaliśmy mocno ekonomiczne i liche wydanie. Ale nie o tym będzie, bo przecież książki nie ocenia się po okładce.
Historia, jaką poznajemy w „Uzumaki”, związana jest z tajemniczą klątwą, która spada na małe japońskie nadbrzeżne miasteczko – Kurouzo, co w tłumaczeniu oznacza „czarna spirala”. Głównymi bohaterami są urocza Kirie Goshima oraz jej chłopak Shuichi Saito. Oboje są nastolatkami i w większym, bądź mniejszym stopniu, są świadkami wydarzeń, które zmienią miasteczko i jego mieszkańców na zawsze.
Oprócz głównych bohaterów poznamy w tej opowieści również ich rodziny, znajomych oraz miejscowych, którzy tworzą lokalne społeczeństwo.
Historia początkowo rozwija się wielotorowo, by z czasem zlać się w jeden główny wątek, który doprowadzi nas do finału. Autor podzielił historię na rozdziały, z których każdy skupiał się na innym aspekcie spiral i ich wpływie na miasto i jego mieszkańców.
A wszystko zaczyna się od tajemniczej spirali, która pojawia się w Kurouzo w przeróżnych formach. Hipnotyzuje mieszkańców i jednocześnie trwale ich zmienia nie tylko duchowo, ale i cieleśnie.
W miarę poznawania historii, dowiemy się o tym jak natręctwa i fobie wynikające z podziwiania bądź strachu przed spiralą doprowadzą rodziców Shuichiego do koszmarnej śmierci. Dowiemy się jak dziwna blizna na czole jednej z ładniejszych uczennic, spowoduje masowe oszołomienie wśród chłopięcej większości oraz wpłynie na zniknięcie samej adorowanej. Zobaczymy jak wypalana ceramika, która pośrednio składa się z gliny zawierającej spalone szczątki osób zmarłych, może przywrócić obrazy nieboszczyków. Poznamy wariację „Romea i Julii”, w której tragicznie zakochani wbrew woli swoich rodziców połączą swoje ciała na zawsze. Przeżyjemy pojedynek na włosy i doświadczymy jak spirala poprzez kosmyki potrafi wyssać ostatnie siły życiowe z człowieka. Czy nieodwzajemniona miłość może istnieć także po śmierci? A co jeśli ludzie zaczną zamieniać się w ślimaki? Jak komary potrafią zmienić ciężarne kobiety w wampiry i czemu nowo narodzone dzieci chcą wrócić z powrotem do łona swoich matek? Te wszystkie wydarzenia związane z działalnością tajemniczej spirali wprowadzą nas powoli w próbę poznania i wyjaśnienia klątwy, która spadła na Kurouzo. Czy Kirie i Shuichi przetrwają w cichym i spokojnym miasteczku, które zamienia się na ich oczach w piekło? O tym dowiecie się po przeczytaniu całości. I uważajcie, bo nie tylko ja Was ostrzegałem. Na okładce jest oznaczenie, że manga przeznaczona jest dla osób 17+, choć ja sam wątpię, żeby co wrażliwsze znacznie starsze osoby dały radę przebrnąć przez tą historię.
Nie znam się na mangach. Wiem, mogę być ignorantem, ale większość z nich kojarzy mi się z ogromnymi oczami. Jednakże Junji Ito narysował swoje dzieło w miarę prostą i zrozumiałą kreską. Nie brakuje tu także bardzo mocno szczegółowych obrazów oraz paneli, które wywołają w czytelniku obrzydzenie a jednocześnie podziw dla kunsztu artysty. Niejednokrotnie skrupulatnie narysowane panele potrafią czytelnika zahipnotyzować.
Jeśli chodzi o scenariusz, to „Uzumaki” momentami jest trochę nierówne. Niektóre rozdziały albo ich fragmenty są napisane lekko na siłę. Jednak ostatecznie po przebrnięciu przez całość, stwierdzam, że jest to megadobra opowieść! Horror jak się patrzy. Bohaterowie nie są płascy. Wielu z nich ma wpływ na to, co się stanie dalej.
Główna siła niniejszej mangi leży w jej tematach i sztuce. Ito wykorzystuje spirale jako centralny motyw w całej historii. Sposób, w jaki włącza je do każdego aspektu historii - od fabuły do postaci, co jest jednocześnie inspirujące i przerażające.
Mimo dużej objętości, te 640 stron udało mi się z małymi przerwami przeczytać w ciągu 4 godzin. Niniejsza manga zafascynowała mnie od samego początku aż do końca. Przyznam, że już dawno żadna książka czy komiks, a nawet film, nie przeraził mnie tak mocno jak historia o spirali.
„Uzumaki” to manga bardzo mroczna i zakręcona jak spirala a także psychologicznie mocno niepokojąca. Makabryczna i przerażająca nie tylko z uwagi na rysunki, ale i wydarzenia, których jesteśmy świadkami. Momentami wręcz chora i poje..na groteska i fantasmagorie mogą sprawić, że po przeczytaniu będą Was nawiedzać koszmary.
Możemy odnaleźć tu wspólne obszary z prozą Lovecrafta, co może wywołać u jego sympatyków jeszcze większe chęci zagłębienia się w mroku tej historii. Mimo wielu obrzydzających scen, nie uświadczymy tu krwawego gore. Finał historii może niektórych mocno zaskoczyć zarówno jeśli chodzi o zakończenie historii jak i doznania wizualne.
Jeśli jesteś fanem horroru, komiksu czy mangi i szukasz czegoś, co chcesz, by Cię przeraziło, to „Uzumaki” jest idealnym wyborem. Jeśli sięgniesz po to arcydzieło japońskiego horroru i uda Ci się przetrwać do końca, to zapewniam Cię drogi Czytelniku, że ta historia i obrazy zostaną w Tobie już na zawsze! Ja od siebie mimo kilku wad polecam bardzo mocno.
* we wstępie wykorzystano fragmenty utworu „Kręcioł” – autor tekstu Bartosz „Fisz” Waglewski
0 Komentarze