Trzecie oko. Akt 1. Miasto Świateł. Recenzja komiksu

Chyba nie przesadzę, jeśli napiszę że jest to  najładniej narysowany album jaki mam w swojej kolekcji. „Trzecie Oko” autorstwa Oliviera Ledroit jest prawdziwą wizualną ucztą, a każdy kadr to osobne dzieło sztuki. Pełne detali, barw i rozmachu obrazy składają się na intrygującą opowieść o człowieku, który widzi więcej niż inni.

Prace Oliviera Ledroit możecie kojarzyć chociażby z cyberpunkowego thrillera „Sha”, który kilka lat temu ukazał się na naszym rynku. Już tam rysunki były widowiskowe, a jak widać Francuz nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. W „Trzecim oku” wznosi się na poziom, jaki rzadko możemy obserwować w tradycyjnych komiksach – atakuje nas feerią kolorów, detali i szczegółów, które potrafią przyprawić o zawrót głowy. Zresztą zerknijcie uważnie na samą okładkę, która da Wam przedsmak tego, co znajdziecie w środku.

Najnowszy komiks Oliviera Ledroit, wydany nakładem wydawnictwa Scream Comics, przenosi nas do współczesnego Paryża i przybliża losy niejakiego Mickaëla – konserwatora pracującego przy katedrze Notre-Dame. Na skutek pewnych wydarzeń bohater otrzymuje możliwość postrzegania świata nadprzyrodzonego. Widzi rzeczy, których nie dostrzegają zwykli śmiertelnicy - jest w stanie rozpoznać nastrój człowieka po aurze, która go otacza. Tak, podobny motyw możecie kojarzyć z „Bezsenności” Stephena Kinga. Ale tu ograny został nieco w inny sposób. Nowa moc ma też swoją ciemną stronę. Mickaël dostrzega bowiem demony, których ludzkie oko nie jest w stanie wyłapać. A moc ta ściąga na niego uwagę stworzeń z innego wymiaru.

O fabule komiksu na ten moment nie jestem w stanie powiedzieć za dużo. Pierwszy tom „Trzeciego oka” składa się bowiem z dwóch aktów, które poświęcone są w głównej mierze Mickaëlowi.  Bohater otrzymuje nowe moce i uczy się, jak z nich korzystać. Wszystko to sprowadza się do widowiskowego finału, po którym autor wprowadzi nas prawdopodobnie głębiej w intrygujący i kipiący magią świat. Przedsmak tego co może dziać się w kolejnych albumach zdradzają jednak pierwsze strony albumu. Zło czai się za rogiem. Ale o tym nie chcę Wam opowiadać – sprawdzicie to sami.

Warto wspomnieć jeszcze o tym, że komiks „Trzecie oko. Akt 1. Miasto Świateł” zabiera nas też w fascynującą podróż ulicami skąpanego w deszczu Paryża. Autor z pietyzmem odwzorował detale ulic, zabytków i zakątków „miasta miłości”. Otulone nocą budynki rozświetlone są tysiącami świateł, tworząc imponujące nocne pejzaże. Na to nakładają się impresjonistyczne wizje głównego bohatera, w których główną rolę odgrywają smugi i refleksy światła. Przywodzą na myśl dzieła sztuki Van Gogha czy Moneta. Popadam w patos, ale naprawdę nie przesadzam. Zresztą zobaczcie sami:

Historia opowiedziana w „Trzecim oku” zapowiada się intrygująco. Jest to swoista nakładka fantasy na wydarzenia dziejące się współcześnie. Świadczy o tym chociażby fakt, że głównym artefaktem bohatera jest magiczny miecz, który jest w stanie sprostać zagrożeniom z innego wymiaru. Nie jest to jednak prosta historia, choć czyta się ją płynnie i lekko. Album wymaga od czytelnika odrobiny skupienia. Zwłaszcza w momentach, gdy przenosi nas w metafizyczny wymiar odczuć i wizji Mickaëla. 

Reasumując, polecam każdemu kto lubi dobre i cieszące oko frankofońskie albumy. Ja z niecierpliwością będę czekał na ciąg dalszy historii.

[Współpraca barterowa. Album do przygotowania recenzji otrzymałem od wydawnictwa Scream Comics. Wydawca nie ma wpływu na moją ocenę.]


Prześlij komentarz

Nowsza Starsza