Zgodnie z zapowiedziami, wydawnictwo Egmont wraca do wydawania komiksów Enrico Mariniego. Na pierwszy ogień bierze flagową serię zilustrowaną przez Włocha, czyli “Skorpiona”. Przypomnijmy jedynie, że komiks ten już wcześniej ukazał się na naszym rynku w pojedynczych albumach nakładem Egmontu (pierwsze sześć tomów), a później serię kontynuowało Taurus Media. Teraz Egmont proponuje czytelnikom ładnie wydanego “integrala” zawierającego trzy pierwsze części komiksu: “Znamię szatana”, “Tajemnica papieża” i “Krzyż św. Piotra”. W oryginale komiksy te ukazały się w latach 2000-2002. Obecnie na rynku frankofońskim seria doczekała się już 14 albumów.

“Skorpion” to klasyczny komiks awanturniczo-przygodowy, którego akcja osadzona jest w XVIII wieku. Scenarzystą serii jest Stephen Desberg, a jak wspomniałem wyżej - rysunki wykonał Enrico Marini (który ilustrował serię do tomu 12.). Tytułowy Skorpion to pseudonim niejakiego Armando Catalano - bohatera, którego głównym zajęciem jest plądrowanie grobów z bezcennych relikwii i handel tymi artefaktami wśród kolekcjonerów. Wśród “supermocy” Catalano można wymienić doskonale opanowaną szermierkę, świetną znajomość historii i wdzięk, któremu nie może oprzeć się płeć piękna. Cechą charakterystyczną jest z kolei znamię w kształcie skorpiona, które Armando nosi na łopatce. Rzekome znamię szatana.


I być może owo beztroskie szabrowanie grobowców byłoby głównym zajęciem Skorpiona przez wiele albumów, gdyby nie fakt, że już w pierwszej części bohater wplątuje się w intrygę sięgającą najwyższych szczebli władzy. A że akcja dzieje się w Rzymie, w ślad za Catalano ruszają przedstawiciele kościoła. Dodatkowej pikanterii sprawie to, że w rzymskich kuluarach trwa spisek 9 rodów, które dążą do przejęcia władzy nad Kościołem Katolickim. Oczywiście wątek Skorpiona i sukcesji o papieski tron łączą się ze sobą w dość nieoczekiwany sposób. Catalano staje się wrogiem publicznym numer jeden, a w ślad za nim ruszają nie tylko papiescy “inkwizytorzy”, ale i piękna egipska trucicielka.

Komiks utrzymany jest w klimacie tradycyjnych opowieści przygodowych spod znaku płaszcza i szpady. Jest w nim sporo pojedynków, brawurowych akcji, humoru, ale i zaskakujących zwrotów fabularnych. Można powiedzieć, że to klasyka powieści awanturniczej, w której główny bohater ładuje się w kolejne tarapaty, z których cudem uchodzi cało (jak na razie). Komiks jest bardzo dynamiczny, a kadry nie są przegadane - czytelnik płynie przez album podziwiając piękne rysunki Mariniego. A jest co oglądać. Kto zna prace Włocha, ten wie, że Marini nie idzie na łatwiznę. Rysunki są dopieszczone, pojedynki widowiskowe, a kobiety zjawiskowe. Niemałe wrażenie robią także pejzaże i miejskie widokówki. Naprawdę pierwsza klasa. 


Nie będę ukrywał, że dla mnie “Skorpion” to jeden z komiksów, na które niecierpliwie czekałem od momentu, gdy firma zapowiedziała wznowienie podczas ostatniego MFKiG. Nie udało mi się w całości uzbierać pierwszych wydań, więc teraz stanąłem przed szansą na uzupełnienie braków w kolekcji. Z czystym sumieniem mogę polecić ten komiks wszystkim, którzy lubią historyczno-przygodowe klimaty. I niezbyt skomplikowaną, ale widowiskową rozrywkę.

Nawiasem mówiąc, równie niecierpliwie czekam na zapowiedzianego “Cygana”, którego też nie udało mi się dozbierać do końca. Integral zapowiedziany został na maj 2023, więc możecie się spodziewać recenzji tej pozycji i u mnie na blogu. Nie pogardziłbym też wznowieniem “Drapieżców”. Wydaje mi się jednak, że przedstawiciele Egmontu na razie nie przewidzieli tej serii w swoich planach.

Dziękuję Wydawnictwu Egmont za przekazanie egzemplarza recenzenckiego.