Blisko siedem lat musieli czekać polscy czytelnicy na trzecią część historii o Batmanie spod znaku “Ziemia jeden”. Jest to imprint, w ramach którego wydawane są historie niezależne od bieżących wydarzeń opisywanych przez amerykańskie zeszytówki. Egmont wydaje je w ramach ekskluzywnej linii “DC Deluxe”, gdzie trafiają wyjątkowe komiksy spod znaku DC. Przełomowe wydarzenia, warte uwagi eventy, zbiorcze wydania i inne perełki. Komiksy wydane są w twardej oprawie, w nieco większym formacie, z obwolutą. Serii “DC Deluxe” poświęcony był ostatni odcinek Wieści ze Świata Komiksu, który znajdziecie na YouTube.

“Ziemia jeden” to kolejne podejście do originu postaci Batmana. Tym razem swoją wizję historii Brusa Wayne’a proponuje Geoff Johns. Jego nazwisko możecie kojarzyć chociażby z takich publikacji wydanych w Polsce, jak “Batman - Trzech Jokerów”, “Nieskończony kryzys”, “Zegar zagłady” i wielu innych. W tym przypadku Johns stawia na nowe otwarcie, dokonując niemałych roszad w skostniałym świecie Batmana. Niby wszystko to znamy, ale scenarzysta nieco inaczej poustawiał pionki na planszy. Aż momentami chce się krzyknąć: “Ej, ale w oryginale było inaczej!”.

Dwie pierwsze części “Ziemi jeden” (2015-2016) przedstawiły nam nowe reguły gry. Poznaliśmy bardziej ludzkiego Batmana, któremu też przytrafiają się błędy. Twardziela Alfreda, będącego ekskomandosem. Wayna, którego rodzinna historia wiąże się z Arkhamami. Piękną burmistrz Jessicę Dent, siostrę Harveya. Bezwzględnego Riddlera, który nie zawsze gra zgodnie z regułami. Bullocka, jako byłą gwiazdę telewizyjnego show o policjantach. Czy w końcu Killer Crocka, któremu raczej trzeba współczuć, niż go napiętnować. 


Trzecia część opowieści kontynuuje napoczęte w poprzednich albumach wątki. Tym razem Batman wraz ze współpracownikami musi się zmierzyć z nieznanym adwersarzem, który zaopatruje gangi Gotham w broń. Ku zaskoczeniu wszystkich graczy, wiele tropów prowadzi do nieżyjącego od niedawna Harveya Denta. Tymczasem na scenie pojawia się jeszcze jedna tajemnicza postać. Starszy pan, który twierdzi, że jest dziadkiem Brusa Wayne’a z linii Arkhamów. Przez cały komiks równocześnie śledzimy więc dwa wątki - śledztwo Batmana i rodzinne rozterki panicza Wayne’a. 

Jeśli spodobały się Wam dwie pierwsze części “Ziemi jeden”, to wydaje mi się, że trójka nie sprawi Wam zawodu. Choć przyznam, że brakuje mi tu tak wyrazistego przeciwnika, jakim był Riddler w dwójce. Nie zmienia to jednak faktu, że trzecia część jest równie widowiskowa i wciskająca w fotel, co dwa pierwsze albumy. Komiks pochłania się niczym film - jest bardzo dynamiczny, zawiera kilka ciekawych zwrotów akcji, a dialogi nie spowalniają tempa lektury. Można nawet powiedzieć, że komiks czyta się za szybko - aż chciałoby się dłużej podelektować poszczególnymi kadrami. Bo rysunki Garry’ego Franka to klasa sama w sobie. Realistyczne, szczegółowe, świetnie oddające zarówno sylwetki bohaterów, jak i ich mimikę. I oczywiście miejskie krajobrazy, sprzęt Batmana czy sceny akcji. 


Zakończenie komiksu nie pozostawia złudzeń - Geoff Johns ma plan na kolejne albumy. Historia kończy się mocnym cliffhangerem i zostawia otwartą furtkę do kolejnej opowieści spod znaku “Ziemia jeden”. Obawiam się tylko, że jeśli autorzy zachowają dotychczasowe tempo produkowania kolejnych albumów, to “Ziemię jeden #4” przeczytamy dopiero za kilka ładnych lat. 

Cykl “Ziemia jeden” należy do moich ulubionych opowieści o Mrocznym Rycerzu. Batman występuje w nim raczej jako detektyw niż klasyczny superhero. Pozycja ta nie wymaga też znajomości całego uniwersum DC - można rzec nawet, że jest dość kameralna. Czyni to “Ziemię jeden” komiksem, którym mogą zainteresować się nie tylko zagorzali fani Batmana, ale także niedzielni czytelnicy opowieści o trykociarzach. Polecam!

Dziękuję Wydawnictwu Egmont za przekazanie egzemplarza recenzenckiego.