Legion Samobójców – Próba ognia. Recenzja

Nie da się ukryć, że to już raczej klasyka komiksu i pozycja raczej dla koneserów. Opisane tu historie debiutowały 35 lat temu, co finalnie przekłada się na odbiór opowieści. Mimo tego wydaje mi się, że po „Legion Samobójców – Próbę ognia” warto sięgnąć. Opisano tu bowiem genezę grupy, która za sprawą dwóch emitowanych ostatnio filmów znów jest na fali popularności. 

Wydarzenia zaprezentowane w „Legionie Samobójców – Próbie ognia” toczą się bezpośrednio po albumie „Legendy” (28. tom kolekcji „DC Bohaterowie i złoczyńcy”). To na kartach tego albumu Amanda Weller związała grupę uderzeniową składającą się z przestępców. Finalnie to im udało się pokonać nasłanego z kosmosu złola Brimstone'a. 35. tom kolekcji dzieje się tuż po tych wydarzeniach. Prezydent zastanawia się, czy użycie takich osób było moralne i etyczne. Zanim podejmie decyzję o ponownym zawiązaniu Legionu (bo że ją podejmie, to wiadomo), Amanda Weller przypomni nam historię tego pomysłu. A więc grupy Szwadron Samobójców, która pojawiła się już podczas II Wojny Światowej, a więc długo przed znanym nam Legionem. I historię Ricków Flagów (seniora i juniora). A nawet swoją historię. Pierwszy z przedrukowanych tu zeszytów nosi tytuł „Tajna Geneza Legionu Samobójców” (1987) i w zasadzie jest taką encyklopedyczną dawką wiedzy na temat tej grupy.

Kolejne zeszyty to już przedruki serii „Legion Samobójców” #1-8. Poznajemy tu formowanie się grupy w pierwszym składzie (a w zasadzie w kolejnym) i pierwsze zadania. Same historie tu opowiedziane to klasyka action hero z lat 80. Legion walczy więc z tajną grupą organizującą zamachy, samozwańczym obrońcą Wilhelmem Hell'em czy furiami nasłanymi przez Apocalyps'ea, by porwać znanego z „Legend” Godfreya. Pod koniec albumu Legion Samobójców udaje się do Związku Radzieckiego i przeprowadza tam akcję dywersyjną. Przypomnijmy, że lata 80-te to oficjalnie wciąż Zimna Wojna.

W zasadzie trudno chwalić lub przyczepić się do czegoś konkretnego. To typowy komiks akcji, który opowiada dość proste historie. Tradycyjnie, jak to w latach 80-tych bywało, mamy sporo przegadanych kadrów, dymków narracyjnych i retrospekcji. I może trochę drażnią festyniarskie, przerysowane stroje super-bohaterów. No ale mam na uwadze, że za 30 lat recenzenci dzisiejszych komiksów będą narzekać na to samo, omawiając dzisiejsze stroje Batmana czy Supermana. 

Wydaje mi się, że komiks „Legion Samobójców – Próba ognia” spodoba się fanom retro opowieści z DC. To takie encyklopedyczne podanie wiedzy na temat tej grupy zadaniowej. Fani obecnego składu Legionu mogą być natomiast zawiedzeni – nie znajdą tu Harley Quinn czy Jokera. Będą mogli poznać natomiast genezę Deadshota, Enchantress czy Kapitana Boomerang'a. 

I jeszcze kwestie techniczne. Scenariusz do wszystkich zaprezentowanych tu opowieści napisał John Ostrander. Rysunki wykonał natomiast Luke McDonnel. Jeśli chodzi o kwestie graficzne, to mamy tu do czynienia z tzw. klasyką – prosto, czytelnie, rzemieślniczo. Bez udziwnień. Kwintesencja lat 80-tych. 

Moja ocena: 3/5