W październiku wydawnictwo Egmont poszerzyło portfolio swoich pozycji o powieść graficzną „Elektra i Wolverine. Odkupienie”. Nie jest to komiks w dosłownym znaczeniu tego słowa. Oznacza to, że nie znajdziecie tu klasycznych kadrów z dymkami. W zasadzie można powiedzieć, że to bogato ilustrowana książka. Sprawdziłem, czy warto po nią sięgnąć.

Opowieść napisał dobrze Wam znany Greg Rucka – artysta, mający na swoim koncie wiele pierwszorzędnych, licznie nagradzanych prac. Tworzył zarówno dla DC, jak i Marvela. Ostatnio mogliście go spotkać na Międzynarodowym Festiwalu Komiksów i Gier w Łodzi. Od czasu do czasu na łamach mojego bloga możecie przeczytać recenzję jakichś jego komiksów (np. „Wonder Woman”). Stroną graficzną zajął się natomiast Yoshitaka Amano - japoński rysownik i grafik, który wykonywał m.in. szkice postaci do gier Square Enix (Final Fantasty). Nie będę ukrywał, że nie był mi bliżej znany – z jego twórczością spotkałem się po raz pierwszy.

O czym jest opowieść? Elektra przyjmuje standardowe zlecenie – ma zabić pewnego naukowca, zgarnąć pieniądze za kontrakt i nie zostawiać świadków. W teorii czysta i prosta robota. Nie wszystko jednak idzie zgodnie z planem. Na miejscu zastaje bowiem nastoletnią dziewczynę – Averę, której oszczędza życie. Okazuje się, że pewnym osobom zależy na odnalezieniu Elektry i do sprawy angażują cierpiącego na częściową amnezję Logana. Rozpoczyna się szaleńczy wyścig pełen zwrotów akcji. Na jaw zaczynają wychodzić demony z przeszłości Wolverina i Elektry. Dodatkowo Avera wcale nie żałuje swojego ojca i chce uciec razem... z Elektrą. Sprawy nie potoczą się tak gładko, jak moglibyście się spodziewać.

Sprawnie skrojona fabuła, dostarcza kawałek niezłej rozrywki. Trup ściele się gęsto, a bohaterowie zostali przedstawieni w sposób realistyczny. Na pewno nie jest to książka dla dzieci.

„Odkupienie” ma ponad 200 stron, więc jest co czytać. Jak wspomniałem jednak wyżej, tekst przeplatany jest licznymi ilustracjami. Sporadycznie zdarzają się lite strony tekstu, z reguły jednak materiał „pocięty” jest na drobniejsze akapity przez co książka jest przystępna nawet dla osób, które nie przepadają za taką formą lektury. „Odkupienie” czyta się w sumie lekko, a ponieważ dużo się dzieje na kartach albumu – również dość szybko. Sprzyja temu też prosty język i brak przesadnie rozdmuchanych opisów.

Rysunki są duże – większość zajmuje całą stronę lub nawet dwie. Są utrzymane w stonowanej kolorystyce. Niektóre z nich to prawdziwe dzieła sztuki, inne nie wyróżniają się specjalnie na tle reszty. Dominuje styl - że tak to określę - „realistycznej mangi”. Nawet Logan ma skośne oczy. Powiem jednak wprost – mnie kreska Yoshitaki Amano jakoś specjalnie nie kupiła.

Reasumując, „Elektra i Wolverine – Odkupienie” to ciekawy eksperyment. Nie jestem jednak fanem powieści graficznych. Fabuła książki jest całkiem niezła, ale forma do mnie nie przemawia. Wolę klasyczne książki bez obrazków lub „prawdziwe” komiksy. Nie oznacza to jednak, że jest to zła pozycja. Na pewno znajdzie się szerokie grono osób, które lubi tego typu opowieści graficzne. Polecam szczególnie fanom Elektry, o której opowieści jest na naszym rynku jak na lekarstwo.

***

[Współpraca reklamowa] Komiks otrzymałem od wydawnictwa Egmont w celu przygotowania recenzji. Wydawca nie ma wpływu na moją ocenę.