„Musiałem wziąć korki z Hawkmana, i to w ekspresowym tempie! Nic nie wiedziałem na jego temat! Skrzydła i ptasia maska – tyle kojarzyłem”. Choć ten cytat mógłby dobrze pasować do mnie, to jednak słowa te wypowiada Michael Lark, artysta który zilustrował trzytomową historię „Legenda Hawkmana” zamieszczoną w 13 tomie kolekcji komiksów DC od Hachette. Tak zareagował na propozycję narysowania opowieści napisanej przez Bena Raaba. Początkowo historia została rozpisana na 32 strony, ale ostatecznie rozciągnięto ją na trzy albumy po 48 stron – „Upadły”, „Herezja” i „Lot Wiary”. Oryginalnie komiksy te ukazały się w 2000 roku.


„Legenda Hawkmana” to pierwsze moje spotkanie z tym bohaterem. Co prawda wcześniej na naszym rynku ukazał się w ramach Wielkiej Kolekcji Komiksów DC od Eaglemoss „Nieskończony lot”, ale nie udało mi się kupić tego albumu i tym samym uzbierać serii do końca. A pierwsze wrażenie jest całkiem pozytywne. Historia jest niezbyt skomplikowana, ale biorę to na plus – czyta się ją dość dobrze.

Pewnego razu naukowcy w Tybecie odnajdują tajemniczą kryptę, w której kryje się kapsuła z uwięzionym demonem. O tym fakcie dowiadują się z legendy opowiedzianej im przez Hawkmana. Urna  opieczętowana jest bowiem znakami z rodzimej planety superbohatera – Thangar. Demon, który się w niej kryje już raz został pokonany przez przodka Hawkmana i zesłany właśnie na Ziemię, gdzie zakopany w tybetańskich górach miał trwać uwięziony całą wieczność. Do końca nie wiem po co, ale naukowcy razem z Hawkamanem decydują się otworzyć urnę. Demon się wybudza i rozpoczyna się walka o przetrwanie. Cześć potyczek toczy się na ziemi, a część na rodzinnej planecie pierzastego superbohatera.

Oczywiście jest to scenariusz przedstawiony w dość dużym uproszczeniu. Dzięki rozciągnięciu historii na trzy albumy, czytelnicy mogą lepiej poznać postać Hawkmana (Katar Hol) i jego żony Shayeri oraz relacji między małżonkami. Poznajemy też ich ziemskich przyjaciół – policjantów z Midway City. Oprócz tego autorzy przedstawiają nam ustrój i relacje na rodzimej planecie Jastrzębi – Thangarze.

Choć komiks ma już 22 lata, to nie widać po nim upływu czasu. Może właśnie dzięki rysunkom Michaela Larka, które wpisują się w raczej klasyczny kanon. Są proste, czytelne, momentami mogą kojarzyć się nawet ze stylem Mike Mignoli. Michael Lark ilustrował zresztą inną historię wydaną w Polsce – Gotham Central, więc jego styl możecie kojarzyć stamtąd. Jak wspomniałem scenariusz „Legendy Hawkamana” nie jest przesadnie skomplikowany, ale dzięki temu historię pochłania się dość dynamicznie. Nie ma w niej zbyt wielu dialogów, jest sporo akcji.

Ogólnie moje pierwsze spotkanie z Hawkmanem zaliczam na plus - opowieść przypadła mi go gustu. Chętnie poznałbym inne historie z tym superbohaterem. Tradycyjnie album wydany przez Hachette zawiera też ciekawe materiały dodatkowe – wstęp i wywiad z rysownikiem, z którego zaczerpnąłem cytat otwierający ten tekst. Polecam zapoznać się z całą rozmową z Michaelem Larkiem, bo dowiecie się z niej sporo ciekawostek związanych z historią i pracą nad komiksem.