W sumie to powinienem się wstydzić. Po album „Batman – Mroczny książę z bajki” sięgnąłem dopiero teraz. A cóż to jest za fenomenalna lektura! Popsuję recenzję i od razu napiszę – to jeden z najfajniejszych  komiksów z Batmanem, jakie miałem okazje przeczytać. Nic tylko kupować i czytać. Pomijam już fakt, że nie trzeba doktoratu ze znajomości uniwersum DC (tak, tradycyjnie piję przekombinowanych historii). To w sumie prosta opowieść skupiająca się na ikonicznych adwersarzach Gacka – Jokerze i Harley Quenn. No i Catwoman. Ale jak opowiedziana!

Batman - Mroczny książę z bajki. Recenzja komiksu

Za scenariusz i rysunki odpowiada Włoch Enrico Marini. Znacie go chociażby z takich serii, jak „Cygan”, „Skorpion” czy „Drapieżcy” wydanych przed laty na naszym rynku. To co najpierw rzuci się Wam w oczy to rysunki, które zdradzają charakterystyczny, fenomenalny styl autora. Mamy więc świetnie odwzorowaną mimikę twarzy, piękne kobiety i... wielkie ciężarówki. Marini należy zreztą grona do moich ulubionych rysowników, więc nie będę obiektywny. Wszystko to namalowane (chyba tak?) przepięknie pastelami. Z lekko mangowym sznytem, którym autor jest zafascynowany (ale też bez nadmiernej przesady).

Gra toczy się o naszyjnik wart co najmniej 50 mln dolarów, który został wystawiony na licytacji. Joker chce sprezentować biżuterię swojej kochance, ale jego kasa świeci pustką. Naszyjnik trzeba więc zdobyć w inny sposób. Żeby nie parać brudną robotą, Joker wynajmuje do tej roli Bruce’a Wayne? Jak, pytacie? Ano tak, że bierze jako zakładniczkę jego córkę. Kogo, pytacie? Ano właśnie, owoc miłosnych podbojów Bruce’a. Wszystko wskazuje na to, że milioner przed 9 laty zawitał do podrzędnego baru, w którym uwiódł kelnerkę. No i na świecie pojawiła się urocza dziewczynka – Alina. Joker ją porywa, a Batman, bierze sobie całą sytuację do serca. Tak pokrótce przedstawia się fabuła „Mrocznego księcia z bajki”.

Joker o pizzy... Zgadzacie się?


W zasadzie nie mogę powiedzieć złego słowa o całym albumie. Komiks czyta się z zapartym tchem. Ogląda zresztą też, bo jak już wspomniałem - rysunki Mariniego są fantastyczne. Żarty Jokera są całkiem niezłe, ale nie tylko on wprowadza do całej historii element humorystyczny. Całkiem nieźle wychodzi to Alinie i tradycyjnie – Alfredowi. Ale absolutnym mistrzem w tej dziedzinie jest postać drugoplanowa – karzeł współpracujący z Jokerem.


Czy album jest wart polecenia? Pewnie! To zamknięta historia, do której nie trzeba znać zawiłych losów Bruc'a Wayna. Wydaje mi się, że chętnie sięgną po niego osoby, które z uniwersum DC nie są za pan brat. Jeśli nie macie pomysłów na to, co sprezentować fanom komiksu pod choinkę, to serdecznie polecam. Ja bawiłem się świetnie.