"Kosz pełen głów" to tom pierwszy nowej serii wydawniczej DC - Hill House. Za jego scenariusz odpowiada Joe Hill, autor opowieści i komiksów z dreszczykiem. Rysunkami zajął się Leomacs, który całkiem nieźle oddał klimat historii. Moim zdaniem otwarcie serii jest udane - komiks gwarantuje niezłą rozrywkę, choć niekoniecznie jest horrorem pełną gębą.

Kosz pełen głów. Recenzja komiksu Hill House

Akcja dzieje się na wyspie Brody Island w Maine. Z pobliskiego więzienia uciekają czterej przestępcy, co wywołuje strach wśród mieszkańców osady. Głowna bohaterka June wraz z pomocnikiem szeryfa Liamem, snują wspólne plany wakacyjne, ale ucieczka skazańców krzyżuje im szyki. Szybko wplątują się w wir wydarzeń, a June musi samemu stawić czoła niebezpiecznym bandytom. Wspomoże się przy tym starożytnym artefaktem - wikińskim toporem. Tyle mogą zdradzić tytułem zajawki, by nie psuć Wam frajdy z lektury komiksu.

Komiks jest całkiem udaną lekturą, choć określenie horror jest sporo na wyrost. Dużo tu akcji, czarnego humoru i groteski. Komiks jest pełen zwrotów akcji i zaskakujących momentów. W pewnym momencie główna bohaterka nie wie już komu może wierzyć. Historia jest dynamiczna i wprost trudno oderwać się bez przeczytania kolejnej strony. Mógłbym się zżymać, że miał być horror, a wyszła czarna komedia, ale nie będę tego robił. Bo czytając "Kosz pełen głów" bawiłem się świetnie.