Angielski wyraz „bug” można rozumieć dwojako. Dosłownie oznacza on robaka, pluskwę. Natomiast w żargonie informatycznym „bugiem” określamy błąd, usterkę oprogramowania. Z tymi dwoma znaczeniami będziemy mieli styczność podczas lektury komiksu o takim właśnie tytule, którego autorem jest Enki Bilal.

W 2041 roku dochodzi do awarii wszystkich systemów informatycznych i usług cyfrowych. Znika internet, telewizja (cyfrowa), przestają działać wspomagane komputerowo samochody, wysiadają cyfrowe rozruszniki serc, staje służba zdrowia, komputery robią się bezużyteczne itp. Całą ziemię ogarnia chaos, spowodowany opóźnioną o cztery dekady „pluskwą milenijną”. Ludzie wracają do analogowych usług, a w cenie są stare samochody i samoloty, które nie są wspomagane elektroniką.

Jednocześnie ekipa kosmonautów dociera na wracający z Marsa statek kosmiczny, na pokładzie którego znajdują tylko jednego żywego astronautę. Jak się jednak okazuje, w jego organizmie zagnieździł się dziwny robak, który wzmocnił moce przerobowe mózgu Kamerona Odda – głównego bohatera historii. W wyniku dziwnej infekcji umysł Odda posiadał wszelkie cyfrowe informacje, które zniknęły z ziemi. Od szczegółowej wiedzy na temat każdego człowieka, po wszelkiej maści instrukcje obsługi – włącznie z wiedzą, jak wrócić z kosmosu na ręcznym sterowaniu. Mózg Odda stał się czymś na kształt super dysku twardego. Kiedy wieść o tym dociera na ziemię, Odd staje się najbardziej poszukiwanym człowiekiem na świecie. Z oczywistych względów chcą go przejąć supermocarstwa, ale także wszelkiej maści ugrupowania – komuniści, nacjonaliści, surwiwaliści, technokraci i wiele innych. Tak w skrócie przedstawia się fabuła komiksu „Bug”, na który składają się na razie dwie księgi.

Komiksy Enkiego Bilala nie są lekką lekturą. Opisywałem już na Instagramie jego trylogię, na którą składają się „Animal’z”, „Julia i Roem” oraz „Kolor powietrza”. Tam artysta zmierzył się z tematyką eksperymentów genetycznych i eksploatacji zasobów naturalnych ziemi. W „Bugu” bierze na warsztat kolejną „apokalipsę” - zagadnienia związane z odcięciem ludzi od cyfrowego świata. Jednocześnie „Buga” czyta się jednak o wiele lepiej niż wymienioną trylogię, która miejscami była nieco chaotyczna. Historia jest spójna i logiczna, a pojawiający się w niej bohaterowie wyraziści. Bilal ponownie zastosował sprawdzony już w „Animal’z” styl rysowania wykorzystujący pastele. Rysunki są pięknie malowane, choć kolorystyka sprowadzona jest do kilku odcieni szarości przeplatanych od czasu do czasu intensywniejszą kredką.

W mojej ocenie dwie księgi „Buga” są świetną historią, poruszającą w sposób interesujący ważne kwestie. Dla fanów Bilala pozycja obowiązkowa, choć wydaje mi się, że warto po nią sięgnąć nawet jeśli nie przepada się za jego twórczością. Jak na razie na „Buga” składają się dwie księgi, ale historia nie jest jeszcze skończona.