Miasta to nie ludzie. Nie mają początku ani końca. Są po prostu miejscem.
O początkach Batmana, czy też morderstwie rodziców małego Bruce’a Wayne’a, napisano już dziesiątki komiksów. A co było wcześniej? W uniwersum Mrocznego Rycerza co prawda możemy natknąć się na liczne retrospekcje i wzmianki z przeszłości Gotham City oraz miejscowych notabli z rodziną Wayne’ów na czele, ale to co zaserwowali nam Tom King i Phil Hester mocno nas zaskoczy. I być może przekonamy się, że jednak miasta mają swój żywot. Rodzą się z nicości i w nicości potrafią odejść. A samo pochodzenie Batmana niekoniecznie może być takie, jak nam wszystkim się dotąd wydawało.
Dzięki wydawnictwu Egmont dostajemy kolejny soczysty kąsek z jadłodajni DC. Za scenariusz „Gotham: Rok pierwszy” odpowiada wielokrotnie nagradzany Tom King, a jego historię zamienił w obrazy Phil Hester. Całość uzupełnia Eric Gapstur (tusz) oraz Jordie Bellaire (kolory).
Komiks został wydany w standardowym rozmiarze, w twardej oprawie, i zawiera 208 stron w kolorze. Jest to wydanie zbiorcze, składające się z 6 zeszytów. Po zakończeniu właściwej opowieści otrzymaliśmy jeszcze w dodatku galerię okładek alternatywnych oraz szkice Phila Hestera.
Gotham City na początku lat 60-tych jest miastem bezpiecznym, gdzie jest najniższy wskaźnik przestępczości w całych Stanach Zjednoczonych. Jednocześnie podzielone jest na dwie części: na Północną, gdzie mieszka klasa średnia i cała miejska śmietanka oraz na Południową, gdzie mieszka pozostały proletariat, składający się głównie z ludzi czarnoskórej rasy.
Do biura detektywa Slama Bradley’a zgłasza się nieznajoma kobieta z tajemniczym listem, który musi być dostarczony do Richarda Wayne’a. Po dotarciu do Rezydencji Wayne’ów okazuje się, że córka bogatych magnatów, została uprowadzona. Porywacze zażądali w zamian za uwolnienie dziecka kwoty 100 000 dolarów.
Rozpoczyna się pełna intryg historia, w którą został wplątany detektyw Bradley. Slam zrobi wszystko, by uratować małą Helen. Były policjant, który poznał smak życia w obu częściach miasta, w ciągu wydarzeń dokonuje zaskakujących odkryć. Poznaje prawdziwe oblicze Richarda i Constance Wayne’ów, które jest totalnym zaprzeczeniem wizji podawanej opinii publicznej. Mało tego, Constance dopuszcza się niegodnych czynów, byle osiągnąć tylko swoje cele.
W tle głównego wątku porwania poznajemy również problemy i historię nie tylko Bradleya, ale i samego Gotham. Plany związane z inwestycjami w biedniejszej części miasta, ukryte powiązania biznesowe, czy drugie życie Richarda Wayne’a dopełniają opowieść. Trudno jest opisać coś więcej z fabuły, nie zdradzając przy tym rzeczy ważnych. Wystarczy powiedzieć, że samo porwanie jest tylko zalążkiem głębszych problemów. Prawdziwy obraz dotyczy brutalności, brudu i szalejącego rasizmu, który leży u podstaw idealnego Gotham.
Czy mała Helen zostanie odnaleziona, jak sprawa porwania dziedziczki wpłynie na dalsze losy miasta, jaką rolę w opowieści pełni tajemnicza kobieta od listu i komu całą tą historię opowiada na łożu śmierci stary Slam Bradley? O tym dowiecie się po przeczytaniu całego komiksu.
Przygotujcie się na niezły rollercoaster, bo to co wiecie dotychczas o historii rodziny Wayne’ów łącznie z pochodzeniem Bruce’a może wam zrobić niezły mindfuck! Ciekaw jestem ilu z Was wyłapie nieco ukryte przesłanie autora, a czy jest ono ostateczną prawdą czy tylko prawdopodobieństwem, to wie tylko sam Tom King.
„Gotham: Rok pierwszy” to bardzo dobry kryminał w klimacie Noir. Pochłonąłem ten komiks na raz, a po przeczytaniu stwierdziłem, cholera to naprawdę świetna opowieść! Tom King po raz kolejny udowodnił, że należy do czołówki światowych scenarzystów. Meandry, w które nas wprowadza, potrafią nas zaskoczyć. Świetnie opisuje świat lat 60-tych, mamy tu dużo akcji i naprawdę nie możemy narzekać, że coś jest przydługie i nużące. Napięcie rośnie wraz z zagłębianiem się w historię. Do tego w bardzo przejrzysty sposób autor opowiada nam o drugoplanowych wątkach, które ostatecznie mają znaczący wpływ na całość opowieści.
Dodatkowo King wprowadza do komiksu wiele tradycyjnych miejsc Gotham City, na nowo je charakteryzując.
Phil Hester wraz z Ericiem Gapsturem praktycznie idealnie od strony graficznej odzwierciedlają nam całość historii. Momentami kreska lekko przypomina klimaty Darwyna Cooke’a, a użycie palety barw powala nas na łopatki. Możemy odnaleźć tutaj również ducha Franka Millera z „Sin City”, czy Eduardo Risso z serii „100 naboi”. W wielu panelach możemy znaleźć zaskakujące szczegóły (SOWA!). Ja od strony graficznej jestem zachwycony! To jest Noir dokładnie taki, jakim być powinien. Każda strona, każdy kadr wprowadzają nas w mroczny klimat kryminału, czujemy się w pełni świadkami opisywanych wydarzeń.
Na koniec w podsumowaniu powiem Wam, że „Gotham: Rok pierwszy” jest bardzo dobrym drogowskazem do historii Franka Millera „Batman: Rok pierwszy”. Oczywiście pomiędzy obydwoma komiksami jest jeszcze duża luka, którą można w bardzo ciekawy sposób wypełnić. Czas pokaże, czy DC znajdzie autorów, którzy połączą oba komiksy.
Od siebie polecam „Gotham: Rok pierwszy” każdemu, kto uwielbia kryminały, zagadki, tajemnice i klimat Noir. Przeczytajcie a nie zawiedziecie się!
Komiks do przygotowania recenzji otrzymałem od wydawnictwa Egmont. Wydawnictwo nie miało żadnego wpływu na moją ocenę opisanego komiksu.
0 Komentarze