Futuro Darko

"Born with a steering wheel in his hand and lead in his foot. He is the Nightrider cruising at the speed of fright! This is the Nightrider, and we ain't never coming back! I'm a fuel-injected suicide machine! I am a rocker! I am a roller! I am the out-of-controller! I am the Nightrider!"

Nagle! Comics zapukał do mnie łagodnie ze swoim najnowszym wydaniem „Futuro Darko”. Nie spodziewałem się, że ten delikatny stukot rozwali mi czaszkę od środka, wywróci gałki oczne, chwyci za wnętrzności i powie na końcu: „Bracia Brońscy powrócą”.

Nie bez kozery we wstępie użyłem cytatu z klasycznego filmu „Mad Max”. Wielokrotnie obcując ze stronami niniejszego komiksu miałem wrażenie, że jestem w świecie szalonego Maxa. Co prawda akcja toczy się na terenie Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej w XXII wieku po zniszczeniu znacznej części świata przez wojnę nuklearną, ale klimat jak najbardziej pasuje do wspomnianego filmu produkcji australijskiej.

Futuro Darko

Atomic City, miasteczko wielkości zwykłego Pierdziszewa, położone w zapomnianej pustynnej części pomiędzy Idaho Falls a Aberdeen. Życie toczy się wokół samochodowych wyścigów, potyczek lokalnych gangów,  polowaniem na ludzi i roboty oraz zabawie w barze. Rząd Federalny przestał istnieć. Nie ma też scentralizowanej administracji. Niby jest policja oraz resztki prawa, jednakże prawo to oznacza się poprzez siłę większego. I w tym małym Pierdziszewie swój słynny na całe pustkowia warsztat samochodowy prowadzą bracia Brońscy. Specjaliści nie tylko od naprawy i tuningu aut, ale również łowcy nagród oraz lokalne gwiazdy pustynnych wyścigów. Wokół nich toczy się znacznie większa część historii. Bracia są bezkompromisowi, ale posiadają swój mocny kodeks moralny. 


Komiks „Futuro Darko” to obraz bardzo surowej rzeczywistości. Nie ma tu miejsca na słabości a sentymenty mogą spowodować, że za chwilę zakopią Cię w piachu. Mimo brutalności, która zalewa nas od czasu do czasu, mamy tu również specyficzny rodzaj humoru. Oprócz braci Brońskich, ciekawymi bohaterami w tej opowieści są członkowie zespołu Stick N Stones. W komiksie na jednej ze stron znajdziemy kod QR, który pozwoli nam uzyskać dostęp do wortalu zawierającego elektroniczny zapis debiutanckiego albumu zespołu pod tytułem „Dryland Rock”. Fajny element, który został wykorzystany w przeszłości w innych komiksach (np. w „Dorwać Ramireza”). 

Świat „Futuro Darko” nie jest jednakże tylko światem zagłady. Ludzkość powoli zaczyna powstawać z kolan. Handel i biznes kwitną. Powstają wielkie inwestycje. Co ciekawe amerykański rynek zalewają… polskie firmy i produkty. Taki rechot losu i mrugnięcie okiem autora do polskich czytelników (istnieje anglojęzyczna wersja niniejszego komiksu). Także nie zdziwcie się jak gdzieś znajdziecie nazwę „Stomil” :) Jak widać w postapokaliptycznej Ameryce spełniło się motto z PRLu „Aby Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej”. I to jest słuszna koncepcja!

Futuro Darko

A za całym konceptem „Futuro Darko” stoi autor rysunków i scenariusza Krzysztof Nowak (kiedyś zrobił animowane spoty reklamowe dla jednej z firmy zajmującej się porównywaniem cen ubezpieczeń).

Nowak, choć debiutant na rynku komiksowym, to doświadczony już ilustrator, którego prace drukował m.in. The New York Times. Dla jednych czytelników jego kreska okaże się prostą i toporną, wręcz kanciastą, a dla innych – świetnie przemyślaną, zawierającą wbrew pozorom dużo szczegółów. W tych ilustracjach jednak ukryta jest prawdziwa moc i siła. Całość bardzo ładnie pokolorowana tworzy spójny klimat. 

„Futuro Darko” to bardzo dobry komiks sci-fi. Na niniejszą historię składa się kilka mniejszych opowieści, które luźno powiązane są ze sobą wątkami, miejscem akcji oraz bohaterami. I choć nie odkryłem tu niczego nowego dla gatunku postapo, to czytając uwolniłem w sobie moje postapokaliptyczne ego. Świetnie się bawiłem.  Akcja ani na moment mnie nie przynudzała. Jedynym minusem „Futuro Darko” jest jego długość. Całość zawarta na 112 stronach, z czego sama historia zajęła 97 stron. Reszta to dodatki w postaci mapek, plakatów, reklamy zespołu  Stick N Stones. Zdecydowanie za krótki.

Mam ogromną nadzieję, że Krzysztof Nowak szybko zabierze nas z powrotem do Atomic City, a może wraz z braćmi Brońskimi udamy się na eksplorację i poszukiwanie przygód w fajnie stworzonym świecie postapo?

Komiks został wydany przez Nagle! Comics w twardej oprawie, w powiększonym formacie. Z uwagi na brutalne sceny, nie jest przeznaczony dla dzieci! :)

Od siebie gorąco polecam zapiąć mocno pasy, odpalić turbo doładowanie i pomknąć pustkowiami aż do Atomic City.