Na wyspie Umpli-Tumpli. Jerzy Wróblewski, Mirosław Stecewicz. Recenzja komiksu

Pamięć człowieka jest dziwnym fenomenem. Wielokrotnie przypadkowo ujrzane obrazy, usłyszane dźwięki, poznane zapachy, czy dotknięte przedmioty, potrafią uwolnić w nas przypływ wydarzeń z naszego życia sprzed lat, częstokroć już praktycznie zapomnianych. 

Kiedy przeczytałem kilka miesięcy temu, że Kultura Gniewu wyda zbiorczo przygody z wyspy Umpli-Tumpli, od razu ujrzałem moją mniejszą, 6-letnią wersję samego siebie, który pewnego majowego popołudnia wracając ze szkoły zatrzymuje się przy kiosku Ruchu, otwiera szeroko oczy i widzi na wystawie „Nową wyspę skarbów”. Potem szybko biegnie do mamy po pieniądze, kupuje komiks i rozkoszuje się czytając fajną opowieść na balkonie swojego mieszkania.

I po kilku miesiącach od zapowiedzi MAM TO! Trzymam w ręku kawałek mojego dzieciństwa, z szerokim uśmiechem na twarzy a jednocześnie mega zadowolony, bo Kultura Gniewu wydała niniejszy komiks w twardej oprawie. Do tego w środku są aż 252 strony! Normalnie kosmos :)

W najnowszym wydaniu zawarte są: „Nowa wyspa skarbów”, „Miasto z chmur”, „Kupcy z kosmosu”, „Umple-Tumple Comics Colour” oraz „Pojedynek czarodziejów”. Trzy ostatnie historie miałem okazję przeczytać po raz pierwszy.

Za całość serii pod względem scenariusza odpowiada Mirosław Stecewicz. Ilustracje i rysunki wykonał nieodżałowany Jerzy Wróblewski. A wszystko do lupy poskładał i zredagował oraz uzupełnił bardzo ciekawym posłowiem Maciej Jasiński. Oczywiście opowiadania są w pełni kolorowe i przyciągają wzrok czytelnika.

Kreska Jerzego Wróblewskiego bardzo charakterystycznie oddaje klimat komiksów. Obrazki często są dynamiczne, pełne akcji. Można się w nich zakochać, mimo że jest to przecież wydanie przeznaczone głównie dla dzieci i młodzieży.

Na wyspie Umpli-Tumpli. Jerzy Wróblewski, Mirosław Stecewicz. Recenzja komiksu

O czym w ogóle jest komiks „Na wyspie Umpli-Tumpli”? Są to opowiadania pokazujące przygody ferajny dzieciaków: Ziózia, Małej Ali, Funia, Oliwii, myszki Pigli oraz Straszydła Dydłonia. Towarzyszą im oczywiście dorośli mieszkańcy wyspy oraz przyjaciele i przeciwnicy napotkani podczas przygód.

Na wyspie Umpli-Tumpli. Jerzy Wróblewski, Mirosław Stecewicz. Recenzja komiksu

Komiksem otwierającym zbiór jest „Nowa wyspa skarbów”. Ziózio pewnego deszczowego wieczoru sięga po książkę „Wyspa skarbów”, czyta ją razem z przyjaciółmi, po czym stwierdza, że skoro mieszkają na wyspie, to ktoś kiedyś musiał ukryć tu jakiś skarb. Dzieciaki ruszają na poszukiwania i odnajdują skrzynię, z której uwalniają Mgłę Przeszłości. Do wyspy przypływa flota statków sprzed wieków. Na ląd wysiada grupa marynarzy z licznymi kosztownościami w podziękowaniu za przywrócenie ich do życia. Niestety skarby, statki i niestety marynarze szybko rozmywają się w powietrzu. Aby ich ocalić trzeba odnaleźć utrwalacz, który ukryty jest na wyspie małp i węży. Drogę do utrwalacza znają tylko dzieciaki z wyspy Umpli-Tumpli, a mały paluszek Ziózia wskazuje kierunek niczym kompas. Zaczyna się wyścig z czasem a wyprawę będą próbować przerwać piraci z Latającego Holendra…

Na wyspie Umpli-Tumpli. Jerzy Wróblewski, Mirosław Stecewicz. Recenzja komiksu

Na wyspie Umpli-Tumpli. Jerzy Wróblewski, Mirosław Stecewicz. Recenzja komiksu

Kolejną opowieścią jest „Miasto z Chmur”. Funia we śnie odwiedza tajemnicza pomarańczowa zjawa, która próbuje przestrzec go przed niebezpieczeństwem. Niestety chłopak nie kończy snu, bo jego głowa zamienia się w głowę bulteriera (do dziś zastanawiam się czemu Wróblewski nie narysował prawdziwej fizjonomicznie głowy bulteriera tylko jakiegoś kundlowatego burka…). Następnie do wyspy przybywają letnicy, którzy pragną spędzić tu kilka dni spóźnionego urlopu. Na wyspie dochodzi do tajemniczych przerażających zdarzeń, zaczynają się pojawiać sine plamy a ratunkiem dla mieszkańców wyspy zdaje się być tylko podsunięty przez letników pomysł przeniesienia się do zbudowanych domów z chmur…

Swoją drogą jest to bardzo mroczna jak na dzieci historia. Pamiętam jak lubiłem się bać, kiedy czytałem „Miasto z chmur”. Czułem prawdziwe przerażenie tym, co się działo na kartach tej opowieści. To był jeden z moich ulubionych komiksów z dzieciństwa. Oprócz tajemnicy oraz strachu mamy tu również walki obcych przybyszy.

Na wyspie Umpli-Tumpli. Jerzy Wróblewski, Mirosław Stecewicz. Recenzja komiksu

Na wyspie Umpli-Tumpli. Jerzy Wróblewski, Mirosław Stecewicz. Recenzja komiksu

Trzecim opowiadaniem są „Kupcy z kosmosu”. Wyspa Umpli-Tumpli podupada. Zanieczyszczenie klimatu i środowiska sprawia, że na wyspę przypływa coraz mniej gości. Za degradację odpowiedzialni są niestety sami mieszkańcy, którzy pobudowali fabryki pamiątek i zabawek. Wyspa traci swój urok oraz całą czarodziejską magię. Ni stąd, ni z owąd, na wyspie pojawiają się dwa tajemnicze obiekty z kosmosu. Zabawki ożywają, magia powraca ze zdwojoną siłą. Dochodzi do dziwnych wydarzeń i… niestety wszystko się kończy napisem „ciąg dalszy nastąpi”… Nie dane nam poznać co było dalej. Autorzy nie zdążyli dokończyć tej historii...

Na wyspie Umpli-Tumpli. Jerzy Wróblewski, Mirosław Stecewicz. Recenzja komiksu

„Umple-Tumple Comics Colour” to z kolei komiks niemy. Całość historii opowiedziana jest jedynie w ilustracjach Jerzego Wróblewskiego. Mieszkańcy Umpli-Tumpli mają za zadanie rozbawić przybyłych na wyspę z daleka dziwnych gości. Jest to jednocześnie konkurs na najzabawniejszego Umpli-Tumplczyka. Kto wygra? Ja już wiem :)

Na wyspie Umpli-Tumpli. Jerzy Wróblewski, Mirosław Stecewicz. Recenzja komiksu

Całość wydania zamyka „Pojedynek czarodziejów”. Nie jest to komiks a zbiór ilustracji Jerzego Wróblewskiego do napisanych wspólnie przez Mirosława Stecewicza i Leona Korna opowiadań o wyspie Umpli-Tumpli. Każdy z rysunków niesie ze sobą tajemnicę, którą najlepiej samemu odkryć sięgając po książkę o tym samym tytule.

Podsumowując, „Na wyspie Umpli-Tumpli” czyta się bardzo szybko i przyjemnie. Niech nikogo nie zmyli fakt, że są to historie dla młodszych osób. Dorośli również odnajdą tu dużo zabawnych sytuacji, przepełnionych prostym, ale najszczerszym humorem. Fajnie jest się czasami odprężyć przy tego typu opowieściach. A kto, tak jak ja, miał do czynienia z Umpli-Tumpli w przeszłości, na pewno poczuje znowu to fantastyczne uczucie, kiedy świat był ogromny i bezproblemowy, a pomiędzy zabawą, grą w piłkę, czy po prostu wygłupianiem się, można było przycupnąć na chwilę i poczytać.

Polecam Wam sprawić ten komiks w prezencie swoim, bądź innym, dzieciakom w rodzinie. Wspólne czytanie może okazać się bardzo dobrze spędzonym czasem. A potem zawsze można pobrudzić ręce i stopy i pobawić się w Piratów, albo położyć się w słoneczku na łące i pomarzyć o domach z chmur. Bo fantazja jest od tego, aby bawić się na całego! :)

Komiks do przygotowania recenzji otrzymałem od wydawnictwa Kultura Gniewu. Wydawnictwo nie miało żadnego wpływu na moją ocenę opisanego komiksu.