Twórczości Milo Manary chyba żadnemu fanowi komiksów przedstawiać nie trzeba. Autor ma już status legendy, a na koncie kilkadziesiąt albumów o tematyce erotycznej. We wrześniu wydawnictwo Scream Comics wznowiło jeden z jego klasycznych komiksów, mianowicie „Kamasutrę”. W oryginale został on wydany w 1997 r.

„Kamasutra” to staroindyjski traktat na temat miłości i seksualności. W świadomości przeciętnego odbiorcy zasłynął przede wszystkim jako poradnik czy też przewodnik z najróżniejszymi pozycjami seksualnymi. Znawcy tematu uważają jednak to dzieło za tekst filozoficzny, wzbogacający ars amandi w płaszczyźnie życia szczęśliwego. Jego autorstwo przypisuje się niejakiemu Watsjajanie, który żył pomiędzy I a VI wiekiem naszej ery.

Kamasutra stała się tematem przewodnim wydanego w 1997 albumu Milo Manary. Na wszelki wypadek napiszę, że jest to komiks przeznaczony wyłącznie dla dorosłych czytelników. Kipi erotyzmem i śmiałymi scenami seksualnymi. W Polsce komiks został wydany w 2019 r. przez Scream Comics, a we wrześniu 2023 ukazało się jego wznowienie.

Pewnego dnia Parva bierze udział w niegroźnej stłuczce. Jeden z jej uczestników oddala się z miejsca zdarzenia, gubiąc przy tym tajemniczą paczkę. Nie jest ona zaadresowana, więc kobieta decyduje się ją otworzyć. W środku znajduje się pasek wykonany ze skóry z penisa. Po wykonaniu z nim określonych czynności można przywołać dowolnego kochanka. Dziewczyna decyduje się to zrobić, ale ściąga to na nią niebezpieczeństwo ze strony właściciela przesyłki oraz bogini Kali (to hinduska bogini czasu i śmierci). Rozpoczyna się więc okraszona śmiałymi scenami erotycznymi przygoda, która zawiedzie dwie przyjaciółki - Parvę i Lulu aż do Indii. Tam jedna z bohaterek będzie musiała przejść szereg prób, by uratować swoją koleżankę. Nie muszę Wam pisać jakiego rodzaju będą to próby, co nie?

Jak nietrudno zauważyć, fabuła albumu nie jest przesadnie skomplikowana. Jest w zasadzie jedynie pretekstem do pokazania śmiałych igraszek seksualnych w wykonaniu dwóch dziewczyn. Nie jest to więc, jak mogłoby się wydawać, kompletny przewodnik na temat ars amandi, a jedynie luźne nawiązanie do hinduskiego traktatu. 

Co nie oznacza, że nie znajdą się tam wstawki z oryginalnego pisma. W tym kontekście najciekawsze wydają się próby podejmowane przez Lulu. Owe próby zostały okraszone bowiem komentarzem, omawiającym pewne techniki miłości. Jeśli nie podejdziemy do nich jedynie instrumentalnie, niosą one pewny głębszy przekaz. Wydaje mi się jednak, że wskazana byłaby tu głębsza znajomość oryginalnego dzieła (m.in. nawiązania do świata zwierząt i symboliki).

Od strony graficznej wiadomo czego można się spodziewać. Manara jest mistrzem jeśli chodzi o pokazywanie wdzięków płci pięknej. Kadry są duże, czytelne i bogate w szczegóły. Nie zaskoczę Was pisząc, że dialogów jest niewiele. Akcja komiksu przenosi nas przez kilka lokalizacji – min. miasto, statek i hinduską świątynię, więc jeśli oderwiecie na chwilę wzrok od pięknych kobiet, warto zerknąć na drugi plan. Niektóre kadry mogłyby się sprawdzić jako obrazy do powieszenia na ścianie. Krótko mówiąc: jest ładnie.

Komiks nie powala pod względem fabularnym, ale jest ciekawą formą przybliżenia czytelnikowi wschodnich sztuk miłosnych. Może też skłaniać do pewnych refleksji nad seksualnością człowieka. Fanów Manary nie powinien spotkać zawód, dla pozostałych może stanowić pretekst do zapoznania się z jego twórczością. 

[Współpraca barterowa. Album do przygotowania recenzji otrzymałem od wydawnictwa Scream Comics. Wydawca nie ma wpływu na moją ocenę.]