„Sztorm” to kolejny zeszyt specjalny z serii Wydział 7. Tym razem głównym bohaterem jest dominikanin Jakub Lange. Zeszyt wyróżnia się nieco większą objętością, bo liczy 60 stron. Wyszło mu to na dobre – czytelnik nie ma wrażenia, że autorzy musieli momentami iść na skróty, by upakować historię na o połowę mniejszej liczbie plansz.

Wydział 7 czasami porównywany jest do PRL-owskiej wersji Archiwum X. I słusznie, bo bohaterowie mierzą się na kartach opowieści z różnej maści zjawiskami nadprzyrodzonymi. Z tą różnicą, że w tym przypadku nie chodzi o potencjalne zagrożenie z kosmosu, co raczej rozprawę z potworami z rodzimego folkloru i miejskich legend (np. czarna wołga). Nie inaczej jest i tym razem. Jakub Lange po kilku „religioznawczych” wycieczkach (Haiti, Kalkuta czy Nepal) wyrusza w rejs transatlantykiem MS Batory, podczas którego zaczynają się dziać niestworzone rzeczy. Wszystko za sprawą trumny, którą rodzina chce przetransportować z Egiptu do Polski. A co w trumnie? No niby trup, ale taki nie do końca martwy ;-)

 „Sztorm” przypomina mi nieco swoim klimatem netfliksowy serial „1899”. Być może dlatego, że jego akcja toczy się głównie na statku. Pojawia się też podobna symbolika (charakterystyczny trójkąt, choć tu odwrócony). Niepokojący klimat wylewa się z kolejnych stron podobnie, jak z kolejnych scen filmu. Osaczeni pasażerowie nie mają dokąd uciec – ich jedynym wyjściem jest stawić czoło zagrożeniu. Zwłaszcza, że za oknem panuje tytułowy sztorm. Jakub Lange nie traci jednak zimnej krwi i wespół z częścią załogi stara się zażegnać problem.


Autorzy - Tomasz Kontny i Marek Turek – mają swój oryginalny pomysł na osadzenie fabuły w realiach PRL-u i wychodzi im to bardzo dobrze. Spotkałem się w internecie z opiniami, że „Sztorm” to najlepszy jak dotąd produkt marki Wydział 7. Polemizowałbym, bo mam swoje inne ulubione typy. Ale nie znaczy to, że jest to gorsza produkcja. To bardzo dobry komiks w klimatach rodzimego horroru. 

Wspomniałem o scenarzystach, więc dwa słowa o rysowniku. Jak już dobrze wiecie, autorzy serii oddają scenariusz za każdym razem innemu artyście (część z nich się przeplata). Tym razem stroną graficzną zaopiekował się Łukasz Godlewski. Współtworzył takie komiksy jak „Benia Dampc i pewien ambitny prokurator”, „Kapitan Wrona”, „Niesamowite opowieści Josepha Conrada”, czy „Rotmistrz Polonia”. Rysunki są dość proste, ale czytelne. Chyba najlepiej wychodzą Godlewskiemu te momenty, w których przedstawia grozę. Nieźle poradził sobie też z tytułowym sztormem i scenami dziejącymi się na statku. Generalnie jest w porządku.

Seria Wydział 7 trzyma pewien poziom, poniżej którego nie schodzi. To jedna z najciekawszych pozycji z polskiego komiksowa. „Sztorm” wpisuje się w te trendy i gwarantuję Wam, że będziecie się przy nim dobrze bawić. Sprawnie zarysowana fabuła, niezłe rysunki, klimat grozy i niepokoju sprawiają, że jest to pozycja godna uwagi. Oczywiście jeśli lubujecie się w tego typu opowieściach z dreszczykiem.