Tym razem lektura dla fanów gier fabularnych spod znaku „Dungeons & Dragons”. Egmont wydał właśnie dwie pozycje nawiązujące do kultowego uniwersum gier. Są to „Legendy Wrót Baldura” oraz „Zaćmione życzenie”. Ja z ciekawości sięgnąłem po tę pierwszą pozycję. Nie będę jednak udawał, że jestem wielkim znawcą tego systemu RPG. Owszem miałem z nimi styczność, pograłem też trochę w „Baldura” na PC, ale jakoś zawsze bliżej mi było do serii „Gothic” ;-) Nie będę więc porównywał gry do komiksu i rzucał smaczkami. Chciałem raczej sprawdzić, czy komiks broni się jako samodzielna pozycja dla niedzielnego czytelnika. A może jest to wyłącznie propozycja dla zatwardziałych fanów gier?

Autorem scenariusza albumu jest kanadyjski scenarzysta i rysownik Jim Zub. Możecie go kojarzyć z innej serii fantasy wydawanej przez Egmont, mianowicie „Conana Barbarzyńcy”. Rysunki do „Legend Wrót Baldura” wykonał z kolei Max Dunbar („Batman Beyond”). Komiks zawiera materiały opublikowane pierwotnie w zeszytach „Dungeons & Dragons: Legends of Baldur’s Gate #1-5”. Jest to więc pięć zeszytówek zebranych w jeden 128-stronicowy album, w miękkiej okładce ze skrzydełkami.

Akcja komiksu dzieje się w tytułowym mieście Wrota Baldura, które położone jest na granicy Wybrzeża Mieczy i Zachodnich Ziem Centralnych. Miastu grozi niebezpieczeństwo ze strony smoczych kultystów. Przed wyruszeniem w drogę należy jednak zebrać drużynę. Głównymi bohaterami historii są elfka Delina oraz Minsc, wraz ze swym chomikiem Boo. Po kilku pierwszych stronach komiksu do ekipy dołączają drobny złodziejaszek półelf Krydle oraz niziołka Shandie. Mamy więc klasyczny – dobrze znany fanom gier fabularnych – miszmasz ras i umiejętności. Osią przygód są poszukiwania brata Deliny, elfa Deniaka.


Nie będę się za nadto rozpisywał o fabule. Nie jest ona bowiem zbytnio skomplikowana, a wydarzenia opowiadane w komiksie mają raczej charakter liniowy. Nie brakuje tu co prawda kilku zwrotów akcji, które dodają całej wyprawie nieco rumieńców. Warto zwrócić uwagę na gamingowe korzenie publikacji - wyraźne zarysowane charaktery postaci. Każda ma inne „moce”, wypowiada się w swoim stylu, kieruje się innymi pobudkami. Porównując „Legendy” do innych dzieł Zuba (głównie do Conana) mogę powiedzieć, że to mniej więcej ta sama klasa. Solidny rzemieślniczy warsztat, dobrze przemyślana intryga, okraszona szczyptą magii i humoru. 

Ogólne wrażenia z komiksu mam pozytywne. Być może także za sprawą ładnych rysunków Dunbara. W zasadzie trudno im cokolwiek zarzucić. Nowoczesny styl połączony z dość szczegółową kreską.  Na uwagę zasługują nie tylko rysunki samych bohaterów, ale także obfitujące w detale miejsca, w których dzieje się akcja. Jest przestrzeń, jest rozmach – nie mamy wrażenia ciasnoty i kameralnego charakteru opowieści. 

Moim zdaniem „Legendy Wrót Baldura” to komiks, po który z powodzeniem mogą sięgnąć także czytelnicy mniej obeznani ze światem „Dungeons & Dragons”. Ja nie będąc zagorzałym fanem tego uniwersum, bawiłem się dobrze podczas tej lektury. Nie czułem się też zagubiony i przytłoczony ilością informacji czy odniesień do gry. Nie ma się jednak co oszukiwać, że jest to jakieś wybitne dzieło. To po prostu całkiem przyzwoita historia fantasty. Jim Zub na tyle przystępnie obniżył próg wejścia do uniwersum, że z ochotą sięgnę po kolejne opowieści spod znaku „D&D”.