„Wojna. Wojna nigdy się nie zmienia...”*

24 lutego 2022 r. wojska Federacji Rosyjskiej zaatakowały Ukrainę. Niepodległe państwo, które jeszcze nie tak dawno hucznie świętowało z nami Euro 2012. Ludzi takich samych jak my. Ludzi, którzy jak my pracują w korporacjach, jeżdżą takimi samymi samochodami jak my, grają na Playstation i Xboxie. Ludzi, którzy jedzą na Maku, ubierają się w sieciówkach, czytają te same książki i komiksy. Ludzi, którzy kochają swoje dzieciaki, wysyłają je na najlepsze uczelnie, mają swoje ambicje i nadzieje na lepszą przyszłość. 

Zwycięstwo. Komiks Ukraiński. Recenzja

Ludzi, z którymi wiąże nas historia. Często bolesna. Wystarczy wspomnieć wiek XX. Wołyń, Bieszczady, Akcję Wisła i inne. UPA to bandyci bez dwóch zdań, ale i my mamy swoje na sumieniu. Pojedź w Bieszczady – odwiedź wsie takie jak Bieniowa, Krywe, Tworylne, Zawój i wiele innych. Poczytaj nagrobki, tabliczki upamiętniające zwykłych ludzi. Wysiedlonych i eksterminowanych przez Ludowe Wojsko Polskie. Na szczęście w obliczu wojny pokazaliśmy, że potrafimy być Ludźmi. Pomogliśmy setkom tysiącom uchodźców. W obliczu zagrożenia w niepamięć poszło całe zło, które dzieliło nasze narody przed dziesięcioleciami.

Wojna w Ukrainie budzi we mnie intensywne emocje. Kibicuję tym ludziom. Jednoznacznie stoję na stanowisku, że Putin to bandyta. Przed dwoma dekadami pisałem nawet pracę magisterską o transformacji ustrojowej Federacji Rosyjskiej (jestem z wykształcenia politologiem). Pisałem tam m.in., że skupienie całej władzy w rękach „nowoczesnego cara” może być zagrożeniem w przyszłości. Życie całkiem szybko zweryfikowało tę tezę.

Nie mogłem więc przejść obojętnie wobec komiksu „Zwycięstwo” wydanego przez Egmont. Kiedy wydawnictwo zaproponowało mi opracowanie recenzji, nie zastanawiałem się ani przez chwilę. Trafił do mnie komiks wydany w formacie A4 i twardej okładce. Nie oszukujmy się też – komiks o zabarwieniu mocno propagandowym. Mianowicie, wszystkie zamieszczone w nim opowieści mają pozytywny oddźwięk podnoszący na duchu Ukraińców. Czy to źle? Absolutnie! Przecież to samo robili dla nas Mickiewicz, Słowacki, Sienkiewicz czy Żeromski. A i chociażby Rosiński rysując „Legendy Polskie”, Kasprzak rysujący opowiadania o „Solidarności” czy Polch ilustrujący „Żbika”. Przykłady literatury podnoszącej narody na duchu można mnożyć. 

W komiksie mamy 9 zróżnicowanych, ale raczej krótkich historii. Część z nich opowiada o historiach, które na pewno znane są Wam z wiadomości. Jest o Duchu Kijowa, obronie Wyspy Węży, Azowstalu, czy bajka o słynnym traktorze, który odholował czołg. Są opowieści humorystyczne (o tępych ruskach kradnących pralki i majtki), ale i całkiem poważne. Są opowieści realistyczne, ale też takie odwołujące się do mitów, fantastyki i historii. Wszystkie z nich są przyzwoicie zilustrowane przez ukraińskich twórców młodego pokolenia – grafików, scenarzystów gier, komiksów i innych artystów. Każdy z nich reprezentuje inny styl, ale nie mam powodów by narzekać na kogokolwiek. Od strony graficznej komiks stoi na wysokim poziomie. Choć trzeba zaznaczyć, że samej lektury jest w nim niewiele – połyka się go w kilkanaście minut. 

W zalewie superbohaterskich komiksów o Batmanach i Supermenach „Zwycięstwo” skłania czytelnika do refleksji. Kto tak naprawdę jest dziś bohaterem. Czy facet w trykotach szybujący pod niebo, czy dziewczyna biegnąca z kałachem wśród ruin zdewastowanego miasta. Miasta znajdującego się raptem kilkaset kilometrów od naszego domu. Superman walczący z Brainiakiem, czy może haker, który poświęcając życie chce ujawnić zbrodnie rosyjskich orków. A może większe jaja od X-Menów ma kierowca traktora ciągnącego rosyjski czołg na haku? Pytanie zostawiam otwarte.

Miałem do wyboru kilka komiksów do zrecenzowania. Wybrałem „Zwycięstwo” zamiast Batmana. Wydaje mi się, że jest to komiks, który warto poznać. Zwłaszcza, że opisane tu historie działy się na naszych oczach. Być może za kolejne kilka lat komiks posłuży komuś innemu do napisania pracy dyplomowej?

*Cytat z gry Fallout.

Zgodnie z wymogami UOKiK oznaczam ten tekst jako współpraca reklamowa. Komiks do recenzji otrzymałem bowiem od  wydawnictwa Egmont. Wydawca nie ma jednak wpływu na moją opinię.