Tym razem wpis niezbyt długi, bo i sam opisywany komiks do grubasów nie należy - opowieść zmieściła raptem na 60 stronach w formacie zeszytowym. „Sny wielkiego miasta” to czwarty już tomik opowieści ze świata Cyberpunka 2077. Za scenariusz ponownie odpowiada nasz rodak - Bartosz Sztybor, a rysunkami zajęło się dwóch artystów: Filipe Andrade (Portugalczyk) i Alessio Fioriniello (Włoch). „Sny” nie są powiązane fabularnie z poprzednimi częściami – można je czytać osobno. Klamrą spinającą jest oczywiście świat z gry komputerowej.

Historia opowiada o dwójce młodych rzezimieszków, którzy trudnią się kradzieżami cyberwszczepów i innych technologicznych wynalazków. Wiodą imprezowe życie, a w wolnych chwilach relaksują się przy tzw. braindansach (czyli projekcjach VR). Ich marzenia na przyszłość są jednak rozbieżne – Tasha chciałaby zostać królową gangów, a Mirek liczy na spokojne życie na wsi. Jak to jednak bywa w gangsterskim życiu, w pewnym momencie sprawy zaczynają się sypać i dwójka szabrowników musi serwować się ucieczką. 

Mimo tego, iż opowieść jest stosunkowo krótka, autorowi udało się opowiedzieć ją aż na dwóch płaszczyznach  - część historii dzieje się w Night City, a część na podmiejskiej farmie. Obie jednak łączy wątek metropolii przyszłości, do której, niczym do starożytnego Rzymu prowadzą wszystkie drogi. Wszystko się tam bowiem zaczyna i kończy.

Ilustratorzy podzielili między sobie pracę. Jeden zajął się rysowaniem wątków dziejących się w Night City, drugi - na wsi. Ich kreska różni się od siebie, co w ciekawy sposób podkreśla różnice między życiem a wirtualną rzeczywistością. Obie kreski są raczej proste, bez przesadnych eksperymentów. Warto natomiast zwrócić uwagę na kolory (zajęli się nimi Roman Titov i Krzysztof Ostrowski). Akcja dziejąca się w mieście zawiera ostrą, intensywną kolorystykę. Na wsi dominują spokojne pastele.

„Sny wielkiego miasta” to moim zdaniem całkiem przyjemna, raczej lekka lektura. Dla fanów uniwersum Cyberpunka 2077 może stanowić ciekawą odskocznię od gry. Mimo iż jest krótka, nie zostawiła we mnie poczucia niedosytu. Autor sprawnie łączy wątki i skłania czytelnika do refleksji. Uważam, że to jedna z lepszych pozycji wydanych do tej pory w ramach  serii. 

Cena okładkowa to 35 zł, ale komiks można kupić z około 30 proc. zniżką. Moim zdaniem jest wart tych dwudziestu kilku złotych.