I doczekaliśmy się kolejnej odsłony przygód dzielnych wojów Mirmiła, czyli Kajka i Kokosza. „Rozróby i romanse” to już piąty album napisany przez osoby kontynuujące dzieło Janusza Christy. Przypomnijmy tylko dla formalności, że od pewnego czasu Egmont wydaje komiksy z Kajkiem i Kokoszem w ramach dwóch serii - „Nowe przygody” i „Opowieści z Mirmiłowa”. Pierwsza z nich zawiera pełnometrażowe albumy tworzone przez trio: Maciej Kur (scenariusz), Sławomir Kiełbus (rysunki) i Piotr Bednarczyk (kolor). Druga – krótsze, zazwyczaj kilkustronicowe formy pisane i rysowane przez różnych artystów. I właśnie „Rozróby i romanse” należą do tej drugiej linii wydawniczej.

W nowym albumie znajdziecie aż 7 różnych opowieści, z czego do sześciu scenariusz napisał Maciej Kur. Jeśli czytacie nowe przygody Kajka i Kokosza, to nazwisko to nie powinno być Wam obce – Kur pisał scenariusze zarówno do albumów pełnometrażowych, jak i krótkich opowieści z Mirmiłowa. I co tu dużo mówić, w roli scenarzysty nowych przygód sprawdza się moim zdaniem bardzo dobrze. Zarówno te dłuższe formy, jak i krótkie historie gwarantują niezłą zabawę. Autor potrafi zaskoczyć nieszablonowymi pomysłami, wplątać Kajka i Kokosza w nieliche tarapaty, ale i (przede wszystkim) rozbawić niezłymi gagami. Jedną z historii w omawianym albumie napisał i zilustrował Tomasz Samojlik – autor komiksów i książek dla dzieci. Dla niego przygody Kajka i Kokosza to też nie pierwszyzna. Egmont zaprosił więc do współpracy sprawdzonych scenarzystów.

Tytuł „Rozróby i romanse” mówi sam za siebie - jak się nie leją, to miłują. Co tu się nie dzieje! Zbójcerze knują (także na wakacjach), Łamignat rusza w delegację, Wit ugania się za babkami, Mirmił próbuje swoich sił jako artysta, Kokosz postanawia się przebranżowić, Wojmił szuka okazji do rozróby, Lubawa terroryzuje Mirmiła (ale tylko trochę), a Miluś tradycyjnie zieje ogniem widząc małe stworzenia. Czyli wszystko w ramach dobrze nam znanych schematów, a jednak opowiedziane po nowemu i z polotem.

Od strony graficznej album jest mocno zróżnicowany – każdy z artystów prezentuje swój indywidualny styl. Jedni w widoczny sposób nawiązują od twórczości Janusza Christy, inni pozwalają sobie na więcej swobody, rysując według własnego kanonu. Niewątpliwie najbliższe oryginałowi są dobrze Wam znane rysunki Sławomira Kiełbusa. Ale i on nie kopiuje stylu Christy – ma swoją indywidualną, dobrze rozpoznawalną kreskę. W albumie mamy też opowieści zilustrowane przez Piotra Bednarczyka (rysownika serii „Lil i Put”), Mieczysława Fijała („Oskar i Fabrycy”), Tomasza Samojlika („Ryjówka przeznaczenia”), Tomasza Leśniaka („Jeż Jerzy”) oraz Magdaleny Kani („Delisie”). Każdy rysuje po swojemu, ale wygląda na to, że wszyscy czują się dobrze w Mirmiłowie. 

Co by nie mówić, ja bawiłem się świetnie przy lekturze tego komiksu. Cieszę się, że mimo upływu lat wciąż mogę czytać nowe przygody dobrze mi znanych wojów. Nie przeszkadza mi wcale, że za pióra i rysiki (czy inne narzędzia) chwyciło kolejne pokolenie artystów. Znają się na tym co robią i robią to na poziomie gwarantującym niezłą rozrywkę. A przecież właśnie o to chodzi, co nie? ;)