W księgarniach pojawił się kolejny komiks z serii DC Black Label - „Grób Batmana”. Jest to historia kierowana do starszego czytelnika, która dzieje się niezależnie od głównego kanonu opowieści z Batmanem. Jej autorami są Warren Ellis, który odpowiada za scenariusz - oraz artysta Bryan Hitch. Ellis w przeszłości napisał takie serie jak „Transmetropolitan” czy „Authority”, z kolei Hitch'a możecie kojarzyć z „Planetary”. „Grób Batmana” to stosunkowo nowa opowieść – na rynku amerykańskim zadebiutowała przed trzema laty. Jeśli lubicie dobre historie kryminalne z Mrocznym Rycerzem w roli głównej, to komiks ten powinien Was zainteresować. 

Pisałem już na blogu, że zdecydowanie bardziej odpowiadają mi historie o Batmanie, w których Bruce Wayne wciela się w rolę detektywa, niż klasyczne naparzanki superhero, mieszanie wymiarów, przenikanie się światów itp. inne dziwne opowieści. I „Grób Batman” idealnie wpisuje się w kanon opowiadań, które lubię. Dostajemy bowiem klasyczny kryminał – mroczną historię o mordercy, który uwziął się na przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości oraz wszelkie osoby powiązane pośrednio lub bezpośrednio z policją. Oczywiście naparzanek w niej nie brakuje, ale nie one grają pierwsze skrzypce. Co ciekawe, główny adwersarz Batmana stanowi w zasadzie jego lustrzane odbicie – kieruje się podobnymi pobudkami, a motywacją jego działań jest rodzinna tragedia. Zanim jednak dojdzie do konfrontacji z przeciwnikiem, Bruce Wayne będzie musiał rozwiązać kilka spraw związanych z morderstwami – podążając po nitce do kłębka. A droga będzie wyboista.

Komiks zwraca uwagę czytelnika z kilku powodów. Przede wszystkim autor w interesujący sposób przedstawia postaci bohaterów. I tu zaskoczenie. Na pierwszy plan wysuwa się bowiem... Alfred, czyli lokaj Brusa Wayne'a. Jest tu przedstawiony jako cyniczny i sarkastyczny twardziel, który  równie chętnie sięga po szklaneczkę czegoś mocniejszego jak i po broń. Sypie niezłymi tekstami niemal przez całą opowieść. Zresztą nawiasem mówiąc, dialogi są kolejną mocną stroną tego komiksu – naturalne, niewymuszone, interesujące. Na uwagę zasługuje także sam Bruce Wayne, który prowadząc śledztwa wczuwa się w sytuację ofiar – niejako „wchodząc” w ich buty. Jako wnikliwy analityk odtwarza krok po kroku możliwy przebieg wydarzeń i wyciąga wnioski. Zresztą i jemu cynizmu nie brakuje. Kolejny atut komiksu to nowi złole. Co prawda są w „trykotach”, ale przedstawiają się naturalnie, wiarygodnie – bez przekombinowanych supermocy. Do tego dochodzą wynalazki Batmana na miarę XXI wieku – drony, czołgi, samoloty i tym podobne gadżety. Miodzio.

Osobny akapit poświęcę rysunkom Bryana Hitcha. Są naprawdę bardzo dobre – nowoczesna, realistyczna, szczegółowa kreska. Pisałem, że wyżej, że naparzanki nie grają tu głównej roli. Ale są, bo muszą być. I są bardzo dobrze rozrysowane. Niektóre sekwencje rozpisane są na kilka stron. Artysta zastosował tu ciekawy zabieg stylistyczny, którego próżno szukać w innych historiach superbohaterskich. Mianowicie w kadrach brakuje napisów dźwiękonaśladowczych (bum, bach, trzask, jeb itp.). Stwarza to niesamowity klimat. Wszystkie sceny odbywają się niejako w ciszy, a czytelnik i tak „słyszy” wszystko to, co powinien słyszeć. Jestem wyczulony na tego typu kwestie – w ogóle uwielbiam komiksy, które opowiadają historie tylko obrazem. 

Skoro jest „Grób Batmana”, to czytelnik nie powinien być zaskoczony faktem, jak może potoczyć się historia. Motyw śmierci Batmana był już kilka razy wykorzystywany w historiach o Gacku (m.in. w opisywanym na blogu „Knightfall'u”). Już na pierwszych kadrach widzimy Alfreda pielęgnującego groby rodziny Wayn'eów. Nic tu jednak nie będzie tak oczywiste, jak wydawać się by mogło. Czy Bruce rzeczywiście trafi do grobu? Wiem, ale nie powiem.

Reasumując, duet Ellis i Hitch po raz kolejny dostarczają czytelnikowi historię na całkiem niezłym poziomie. Choć komiks liczy blisko 300 stron, to wciąga się go na jedno posiedzenie. Idealnie wyważono śledztwa, akcje, dialogi. Nie jest to może kanoniczna opowieść, która zapisze się grubymi literami w historii Batmana, ale jest to na pewno komiks, który zapamiętacie. A na pewno zapamiętacie Alfreda ;-) I kilka innych świetnych sytuacji. Na przykład takich jak ta, kiedy Batman wraca na piechotę do domu przez miasto, bo złole zniszczyli mu pojazd. 

Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.