28 tom kolekcji komiksów „Bohaterowie i złoczyńcy DC” od Hachette nosi tytuł „Legendy” i jest firmowany takimi bohaterami jak Batman, Superman i Shazam. „Legendy” to historie, które mają na karku ponad trzy dekady, więc musicie się nastawić na nieco archaiczny styl opowieści i narracji. Jeśli jesteście w stanie to przełknąć, to komiks może okazać się całkiem przyjemną lekturą. Zwłaszcza, że porusza tematykę dość uniwersalną – podnoszone tam problemy mogłyby być aktualne także i dzisiaj. Oczywiście jeśli wytniemy kontekst historyczny opowieści. 

A kontekst historyczny jest taki, że „Legendy” powstały raptem kilka miesięcy po epickim wydarzeniu, jakim był „Kryzys na Nieskończonych Ziemiach”. Ma to swoje konsekwencje, ale biegła znajomość „Kryzysu” nie jest konieczna do zrozumienia opowiedzianej tu historii. Można ją traktować osobno, niekoniecznie jako uzupełnienie. Fabuła jest tym razem dość nieskomplikowana.  Sprowadza się do tego, że Darkseid zamierza podważyć autorytet superbohaterów wysyłając w tym celu na Ziemię swoich popleczników. Chce odebrać Supermanowi, Batmanowi i całej reszcie ferajny kultowy status i zniszczyć ich tytułowe legendy. Podburza ludzi, którzy w swej masie zaczynają protestować przeciwko superbohaterom. Nawet rząd USA decyduje się wprowadzić ustawę, która zabroni bohaterom manifestować swoje supermoce i nosić trykoty. 

Brzmi znajomo, prawda? Podobny wątek przewija się od czasu do czasu przez historie o superhero. Czy bohaterowie są potrzebni? Czy nie stanowią zagrożenia? Czy ich obecność nie ściąga na Ziemię antybohaterów? Co się stanie, jeśli bohaterowie się zbuntują i przejdą na złą stronę mocy? „Superbohater to afront dla zwykłego człowieka” – krzyczy na łamach komiksu agitator przesłany przez Darkseida – G. Gordon Godrey. Podobny motyw mogliśmy obserwować w serialu „The Boys” (Amazon Prime), gdzie tłum protestował przeciwko „supkom”, a zwłaszcza Homelanderowi.

Bohaterowie opowieści stają więc między młotem a kowadłem. Z jednej strony mają podburzony tłum, z drugiej – nasłanych przez Darkseida złoli. Sytuacja się komplikuje, kiedy w ich sercach zaczynają rodzić się wątpliwości. Co z tego wyniknie i kto stanie w obronie herosów? Na te pytania odpowiada komiks „Legendy”. Ale odpowiedź nie będzie oczywista.

Na historię warto zwrócić uwagę jeszcze z dwóch powodów. Pojawia się tu Rick Flag i Amanda Weller, którzy formują Zespół X, czyli pierwowzór Legionu Samobójców. W dobie chaosu to właśnie złoczyńcy staną po stronie dobrych, by wyeliminować kosmiczne zło. Na kartach komiksu uformuje się też nowa Liga Sprawiedliwości. 

Jak wspomniałem na wstępie, komiks ma już na karku 3 dekady (powstał w latach 1986-1987), więc od strony narracyjnej i wizualnej odzwierciedla obowiązujące wówczas kanony. O ile do samych rysunków trudno się przyczepić (rysuje m.in. kultowy John Byrne), to sposób opowiadania historii może być dla niektórych czytelników męczący. Mam na myśli m.in. natłok dymków,  niewiele wnoszących dialogów, licznych powtórzeń czy retrospekcji przypominających nam, co wydarzyło się w poprzednim zeszycie. No, ale takie wówczas obowiązywały standardy i jest to po prostu znak czasów. 

Tradycyjnie, jak to w wydaniu Hachette bywa, mamy materiały dodatkowe przybliżające nam kulisy powstania historii. Obok wstępu i not o twórcach, mamy jeszcze felieton Nicka Jonesa i posłowie Mikea Golda (redaktora „Legend”). Materiały te mogą być ciekawe zwłaszcza dla badaczy historii DC i osób chcących pogłębić swoją wiedzę na ten temat.

Reasumując, przedstawiona w 28 tomie kolekcji historia jest całkiem przyzwoita, ale nie zmieści się w moim prywatnym kanonie kultowych opowieści. Choć komiks porusza wiele uniwersalnych tematów, to raczej nie będę miał powodów, by do niego wrócić. Zapewne gdyby został wydany poza kolekcją, nie skusiłbym się na jego zakup.