Przed Wami trzecia część komiksu „Bug” autorstwa Enkiego Bilala, francuskiego artysty o  jugosłowiańskich korzeniach. Podobnie jak dwie pierwsze części, porusza ona ważne społecznie kwestie – tym razem związane m.in. z uzależnieniem ludzkości od elektroniki. We wcześniejszej trylogii („Julia i Roem”, „Animal'z”, „Kolor powietrza”) autor pisał o skutkach eksperymentów genetycznych i eksploatacji zasobów naturalnych Ziemi. Jeśli wspomniana – mocno surrealistyczna - trylogia nie przypadła Wam do gustu, to mam dla Was dobrą wiadomość - „Bug” jest znacznie przystępniejszy w odbiorze.

W roku 2041 Ziemię ogarnia tajemnicze zjawisko – dochodzi do usterki systemów elektronicznych na masową skalę. Wysiada niemal wszystko, co wspomagane jest elektroniką – od komputerów, przez rozruszniki serc, po wszelkiej maści pojazdy. Znika internet. Planetę ogarnia chaos, w którym do głosu dochodzą pierwotne instynkty. Jak to bywa w momentach społecznych niepokojów, zaczynają odżywać zapomniane przez czas ruchy i idee polityczne – od skrajnie lewicowych po ultra prawicowe.

Wydarzenia te zbiegają się w czasie z powrotem z Marsa ziemskiej misji kosmicznej. Nieudanej, bo jedynym ocalałym na statku jest niejaki Kameron Odd. Okazuje się, że w jego organizmie zagnieździł się dziwny robak, dzięki któremu mózg bohatera zmienił się w super-komputer. Odd posiadł wszystkie informacje, które zniknęły z urządzeń elektronicznych. Jest w stanie uruchomić każą maszynę, zna instrukcje i odpowiedzi na większość nurtujących ludzkość pytań. Kiedy ta informacja wychodzi na jaw, Odd staje się najbardziej poszukiwanym człowiekiem na Ziemi. Wszelakie frakcje chcą go przeciągnąć na swoją stronę – po dobroci lub siłą. Odd robi więc wszystko, by lawirować między potencjalnymi „pracodawcami”.

Fizyczną manifestacją odmienności bohatera jest tajemnicza niebieska plama, która pojawiła się na jego twarzy po wchłonięciu buga (z ang. robak, choć można to tłumaczyć dwojako – w żargonie informatycznym określenie to oznacza błąd, usterkę). Podobne plamy pojawiają się na twarzach bliskich mu osób – m.in. córki. Co dziwne, osoby obdarzone niebieskimi plamami mogą się ze sobą komunikować telepatycznie. O pochodzeniu i właściwościach niebieskich plam czytelnicy dowiedzą się więcej z trzeciej, i jak wszystko wskazuje, jeszcze nie ostatniej części cyklu.

Wspomniałem na wstępie, że „Bug” jest przystępniejszy od trylogii spod znaku „Animal'z”. Wspominam ją bowiem jako mocno surrealistyczny eksperyment z pokręconą fabułą. Nie zdziwię się, jeśli mogła ona zrazić niektórych czytelników do najnowszych dzieł Bilala. W „Bugu” postaci i role bohaterów zostały wyraźnie zarysowane, a następujące po sobie wydarzenia są logicznie ułożone. Autor rysuje przed nami dystopijne wizje, kreśląc jednocześnie potencjalne kierunki rozwoju nowych cywilizacji. Wyraźnie rysuje kontekst polityczny wydarzeń. Historia prezentowana jest natomiast przez pryzmat jednostki – głównego bohatera, wszechwiedzącego Kamerona Odda. Nie jest to jednak płytka opowiastka SF - komiks zmusza czytelnika do refleksji. Co się stanie, jeśli ktoś kiedyś nagle wyciągnie „wtyczkę” i zniknie cała elektronika? W którym kierunku potoczą się losy ludzkości? Czy będziemy w stanie na nowo ułożyć relacje społeczne? „Bug” dosadnie pokazuje, jak zależny od urządzeń jest człowiek XXI wieku. 

Niemniej z trylogią spod znaku „Animal'z” komiks „Bug” ma wspólne cechy. Mam na myśli przede wszystkim styl graficzny opowieści. Bilal postawił na szaro-burą kolorystykę, a rysunki wykonał pastelami i kredkami. Nie wiem jak Wam, ale mi ten styl mocno przypadł do gustu. Styl ten doskonale wpisuje się w postapokaliptyczny klimat historii, podkreślając ponury nastrój opowieści. Od czasu do czasu wybijają się kontrastujące kolory – biel, czerwień i niebieski. Rysunki są duże, czytelne, bogate w szczegóły. 

„Bug” nie jest komiksem, obok którego można przejść obojętnie. Skłania do przemyśleń i angażuje czytelnika. Na pewno jest to jedna z najciekawszych pozycji science fiction, które pojawiły się ostatnimi czasy na naszym rynku. Zdecydowanie dla starszego odbiorcy.

Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza komiksu do recenzji.