Opowieści o Batmanie można z grubsza podzielić na dwa rodzaje. Pierwszy z nich to klasyczne naparzanki ze złolami, w których fabuła czasami jedynie przeszkadza w mordobiciu. Drugi to mroczne historie w klimacie kryminalnym. Tu fabuła gra pierwsze skrzypce, a Człowiek Nietoperz skupia się na rozwiązywaniu zagadek. Batman „Imposter” należy do tej drugiej kategorii. Wydany pod szyldem Black Label jest historią kierowaną do dojrzałego odbiorcy. I moim skromnym zdaniem jest to jedna z ciekawszych pozycji z tym superbohaterem, jaka ukazała się ostatnio na rynku.
- Batman w końcu kogoś zabił.- Wyrwał chwasty. Może powinniśmy płacić mu pensję?
W sumie jest to kolejny origin opisujący początki mrocznego rycerza – mamy tu do czynienia ze swoistym restartem serii. Batman działa dopiero trzeci rok. Przez ten krótki czas mściciel zdołał już jednak znacząco wygasić przestępczość w Gotham. Komisarz Gordon, który współpracował z Człowiekiem Nietoperzem został wydalony z policji. Zupełnie inaczej przedstawiony jest też Alfred, kamerdyner Bruce’a Wayne. To człowiek, który nie był w stanie poradzić sobie z trudnym charakterem młodego milionera. Rolę Gordona przejmuje młoda detektyw Blair Wong, z kolei zamiast Alferda mamy psychoterapeutkę Wayne’a – doktor Thompkins. W komiksie mamy nawet wątek romansu, ale jest on wprowadzony tak sprawnie i bezpretensjonalnie, że nie burzy ogólnego klimatu opowieści.
Za scenariusz „Impostera” odpowiada reżyser filmowy Mattson Tomlin. Możecie go kojarzyć z filmu „Project Power” (po polsku „Mam tę moc”). Tomlin asystował zresztą przy nowym filmie o Batmanie (tym z 2022 r.), a obecnie pracuje nad „Terminatorem” dla Netflixa (serial anime). Komiks wydany został w cyklu Black Label, więc scenarzysta mógł puścić wodze swojej wyobraźni i nieco nagiąć obowiązującą mitologię. Wyszło to naprawdę zacnie. Komiks jest mroczny, poważny i całkiem realistyczny. Stworzony przez niego Batman jest przekonywający. Ma swoje słabości i ograniczenia.
Rysunki wykonał z kolei genialny Andrea Sorrentino. Jego wyczyny znacie między innymi ze świetnej serii „Gideon Falls”, ale także z „Green Arrowa” czy wydanego niedawno komiksu „Joker. Zabójczy uśmiech”. Wiecie doskonale, że Sorrentino jest artystą nieszablonowym. Eksperymentuje z formą, bawi się kadrami (np. mamy obrazki „do góry nogami”), wciąga czytelnika w psychodeliczną zabawę. Odbiorca może mieć wrażenie, że ogląda dobrze wyreżyserowany film. Warto jeszcze wspomnieć o Jordie Bellaire (ma na koncie nagrodę Eisnera), która położyła kolory w komiksie. Wykonała naprawdę kawał dobrej roboty. Trio stworzyło historię, która wciąga i cieszy oko.
Reasumując, „Imposter” to jedna z ciekawszych pozycji o Batmanie. To pozycja dla osób, które przedkładają dobrą opowieść nad bijatyki z superłotrami. Śmiało mogą po nią sięgnąć także czytelnicy, którzy nie gustują w historiach o bohaterach w trykotach. Dostaną całkiem zgrabnie zmajstrowany kryminał. Polecam.
Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
0 Komentarze