Lubię antologie, bo prezentują punkt widzenia różnych autorów na określony temat. W przypadku wydanego przez Egmont komiksu „Batman. Świat” owym tematem jest oczywiście Człowiek Nietoperz. W albumie zebrano opowieści napisane i zilustrowane przez autorów reprezentujących 14 państw, w tym Polskę. Antologie mają jednak to do siebie, że prezentowany w nich poziom opowiadań bywa różny. Nie inaczej jest i w tym przypadku. Niektóre historyjki są całkiem udane, inne szybko ulecą z pamięci. 



Wspólnym mianownikiem opowieści jest oczywiście Batman (lub Bruce Wayne). Bohater odwiedza każde z państw i mierzy się z problemami, które postawili przed nim scenarzyści. A te są różne. Mamy więc klasyczne pościgi za przestępcami, korporacyjne problemy Wayna, ekoterroryzm, a nawet… zaległy urlop. Każdy z rysowników reprezentuje inny styl graficzny – od ultra realistycznych po mangę. 

Z kolei każdy scenarzysta stara się pokazać Mrocznego Rycerza na lokalnym folklorze. Jednym wychodzi to lepiej, innym gorzej. W mojej ocenie najciekawiej prezentują się tu opowiadania z Rosji, Hiszpanii, Niemiec, Chin i Japonii. Wydaje mi się, że te opowieści najmocniej zapadną mi w pamięć. Choć po głębszym zastanowieniu dorzuciłbym do tej listy jeszcze opowiadanie z Turcji. Jest ciekawe, bo Batman prowadzi śledztwo nawiązujące klimatami do… hmm, Indiany Jonesa, Tomb Rider?

A jak na tym tle wypadli Polacy?  Na pewno fajnie jest zobaczyć Bruca Wayne oglądającego warszawską Syrenkę, ale opowiadanie nie rzuciło mnie na kolana. W zasadzie nie można mu wiele zarzucić, pomysł jest całkiem ciekawy (scen. Tomasz Kołodziejczak), ale może lepiej sprawdziłby się jako dłuższa, lepiej rozbudowana historia. Do rysunków Piotra Kowalskiego nie mam uwag – kto czytał „Gaila” ten wie, czego można się spodziewać. No i ten smaczek, w postaci nowoczesnego auta – polskiej syrenki. Powiedziałbym, że dobra, rzemieślnicza robota.

Jeśli chodzi o samo wydanie, to jak zwykle Egmont robi robotę jak należy. Dostajemy album w twardej okładce z dodatkową obwolutą. Na okładce mamy nasz lokalny akcent – z Gackiem siedzącym na dachu Zamku Królewskiego w Warszawie. W albumie znajdziemy też przedruki zagranicznych okładek. Ciekawym dodatkiem są też biografie scenarzystów i rysowników reprezentujących każde z państw.

Ogólnie uważam, że jest to bardzo udana antologia i warto ją mieć na swojej półce. Daję duży plus i zachęcam do zakupu.