Po premierze 32 numeru Relaxu czytałem w internecie różne opinie. Jednym czasopismo się spodobało, innym nie przypadło do gustu. Ja należę do tej pierwszej grupy – uważam, że reaktywowany Relax jest całkiem w porządku.



Jeśli czytaliście pierwszy numer po reaktywacji pisma, to mniej więcej wiecie już czego możecie się spodziewać po numerze 33. Dostajemy tu kontynuację kilku opowieści z poprzedniego tomu. To „Córka Lodowego Olbrzyma” (Conan), „Quintos” Andreasa o opowiadające o partyzantach w czasie hiszpańskiej wojny domowej, western Texas Jack oraz komiks polskich twórców Macieja i Adama Kmiołka pt. „Obywatel dopalony”. Oprócz znalazło się tu opowiadanie Jodorowsky’ego zilustrowane przez Gimeneza z cyklu Metabaronowie („Ród Castaków”) oraz kilka mniejszych form m.in. Macieja Kura, Rafała Skarżyckiego i Tomasza Lew Leśniaka („Jeż Jerzy”), Andrzeja Raducha czy Macieja Kura i Piotra Bednarczyka („Lil i Put”).

Jest też publicystyka. Znalazł się tu m.in. artykuł o Conanie, o komiksowych nowościach, czy białych krukach w świecie komiksu. Jest też mały dział z newsami z rynku komiksowego, co jak na kwartalnik jest dość odważnym posunięciem ;) Wstępniak napisał natomiast Grzegorz Rosiński, którego oczywiście nikomu przedstawiać nie trzeba.

Opowieści zamieszczone w magazynie stoją na różnym poziomie – jedne są lepsze, inne gorsze. Ale takie są prawa tego typu publikacji. Jest kilka głośnych nazwisk, gwarantujących całkiem niezłą lekturę i kilka opowiadań, które można traktować jako zapchajdziurę. Można oczywiście narzekać, że to już nie ten sam Relax co przed kilkoma dekadami. Ale nie idealizowałbym pierwowzoru, na którym bądź co bądź się wychowałem. Tam też nie wszystkie historyjki powalały na kolana. Jeśli odstawimy na bok sentymenty, to dostajemy do rąk całkiem niezły magazyn komiksowy.