Neptun. Leo. Recenzja komiksu

Czy można zacząć czytać serię wspak od prawie samego końca? Ja postanowiłem sprawdzić, czy takie czytanie ma sens. Nie znając żadnego wcześniejszego albumu sięgnąłem po „Neptuna”, który kończy serie w uniwersum Aldebarana (komiksów wydanych w Polsce, w przyszłości zapewne ukaże się u nas jeszcze cykl Bellatrix). A co z tego wyciągnąłem? O tym poniżej.

„Neptun”, którego scenarzystą i ilustratorem jest Leo (właściwie Luiz Eduardo De Oliveira), składa się z dwóch tomów i jest kontynuacją przygód z albumów: „Aldebaran”, „Betelgeza”, „Antares”, „Ocaleni. Anomalie kwantowe” i „Powrót na Aldebarana”. 

Rozmiarowo jest to powiększony format, w twardej oprawie, zawierający 128 stron w kolorze. Komiks został wydany w Polsce przez wydawnictwo Egmont.

Wcześniej miałem kontakt z autorem przy czytaniu chociażby „Kenii”  czy „ Namibii” i przyznam szczerze, że dobrze bawiłem się przy tamtych pozycjach. Zapiąłem pasy, opuściłem przyłbicę i ruszyłem statkiem ku Neptunowi...

Neptun. Leo. Recenzja komiksu

Trochę o fabule. W pobliże Ziemi przylatuje statek kosmiczny, który swoim kształtem przypomina klasyczny spodek UFO. Na jego pokład udaje się specjalna ekipa sił specjalnych ONZ, która znajduje zwłoki dwójki ludzi oraz zostaje zaatakowana przez agresywnego robota i nanoroboty. Z uzyskanych informacji teleskopu Hubble-3 okazuje się, że w pobliżu Neptuna znajduje się tajemniczy statek-świat, służący obcym do kolonizacji światów. ONZ postanawia wysłać misję, by zbadać ogromny obiekt i dowiedzieć się czy zagraża on Ziemi.

W międzyczasie akcja przenosi się na Betelgezę, gdzie bohaterowie wypełniają misję poboczną, mającą przybliżyć rozwiązanie tajemnicy. Zaczyna się wyścig z czasem. Czy Ziemianie przy pomocy Calterian rozwiążą zagrożenia napływające z okolic Neptuna? Czy misja dostania się na statek-świat nie okaże się zbyt ryzykowna? Jak wydarzenia z przeszłości wpłyną na wybory życiowe bohaterów? O tym musicie przekonać się już sami.

Neptun. Leo. Recenzja komiksu

„Neptun” to typowa mieszanka sci-fi i fantastyki. Świat przyszłości, gdzie zjednoczeni Ziemianie pod przywództwem ONZ nawiązują kontakty z licznymi obcymi cywilizacjami, z niektórymi przyjazne, a z innymi dosyć nieufne. Przyznam szczerze, że nie znając poprzednich albumów nie do końca wiedziałem o relacjach Ziemian z innymi kosmicznymi rasami, ale nie odczuwałem z tego powodu jakiegoś większego dyskomfortu. Akcja toczyła się płynnie, a bohaterowie byli wyraźnie zarysowani. Nie sprawiali wrażenia wyciągniętych z kapelusza. Trochę trudniej mi było, gdy akcja przeniosła się na Betelgezę z racji „jakiś” wcześniejszych wydarzeń, do których następowały tu odniesienia. Obecność Calterian również lekko mnie wprowadziła w zawieszenie, ale akcja komiksu sama w sobie obroniła się  przed lukami w wiedzy o opisywanym uniwersum.

Neptun. Leo. Recenzja komiksu

Czytając momentami czułem się jak w mocno ugrzecznionym Obcym, a momentami jakbym przemieszczał się między dziełami Arthura C. Clarke’a. Scenariusz „Neptuna” jest napisany całkiem poprawnie. Nie ma zbyt dużych dziur fabularnych. Co również ciekawe, komiks nie irytuje brakami czy błędami w terminologi i technice sci-fi. Scenariusz został tak sprawnie napisany, aby zbytnio nie zagłębiać się w te tematy. Bardziej liczy się tu rozwój akcji i wyjaśnienie pojawiających się tajemnic.

Ilustracje Leo są miłe dla oka, jednakże nie ma tutaj co wyszukiwać superartystycznej kreski. Rysunki są w dość prostym stylu, bez większych głębi. Nie przeszkadza to w poznawaniu historii. 128 stron czyta się dosyć szybko, mimo czasem dużej ilości tekstu w dymkach. 

Neptun. Leo. Recenzja komiksu

Neptun. Leo. Recenzja komiksu

Podsumowując, „Neptun” to całkiem dobry komiks. Jeśli, tak jak ja, nie znałeś wcześniejszych historii, potraktuj ten album jako one shot. Nie rozczarujesz się. Jest to przyjemne sci-fi pozwalające oderwać się od rzeczywistości i pobudzić wyobraźnię. Natomiast jeśli jesteś fanem serii, na pewno ucieszysz się z dalszego rozwoju wydarzeń, które miały miejsce wcześniej w Światach Aldebarana.

Ja w przyszłości na pewno postaram się przebyć wędrówkę przez Światy prawidłowo od początku do końca. Zapewne wtedy moja ocena niniejszego komiksu może ulec zmianie. Czy na lepsze, czy na gorsze, to się okaże.

Polecam wybrać się, w każdym razie, na „Neptuna” w towarzystwie Leo.

Komiks do przygotowania recenzji otrzymałem od wydawnictwa Egmont. Wydawnictwo nie miało żadnego wpływu na moją ocenę opisanego komiksu.