Gorączka nocy. Recenzja komiksu

Ed Brubaker i Sean Phillips. Dwie osoby, dwa nazwiska – jeden świat. Kiedy tych dwóch kolesi spotyka się razem, by stworzyć komiks, można być pewnym, że otrzymamy co najmniej dobrą opowieść. Każdy fan klimatu Noir, kiedy tylko dowie się, że na rynek wchodzi nowy tytuł tych autorów, śmiało ustawia się w kolejce do bijącego źródła, aby skosztować i rozkoszować się historią ciekawie skonstruowaną i świetnie narysowaną. Nasyciłem się i Ja. 

Wydawnictwo Mucha Comics we wrześniu 2024 roku obdarowało nas najnowszym dziełem dwójki „Nułarzystów” publikując tytuł „Gorączka nocy”. Komiks został wydany w twardej oprawie, w standardowym formacie. Zawiera 120 stron - zdecydowanie za mało, ale o tym później. Za scenariusz odpowiada Ed Brubaker, natomiast rysunkami zajął się Sean Phillips. Świetną robotę przy pokolorowaniu kadrów wykonał jego syn - Jacob.

Gorączka nocy. Recenzja komiksu

Jeśli chodzi o fabułę, to poznajemy głównego bohatera, którym jest Jonathan Webb. Pracuje on w wydawnictwie książkowym i jako przedstawiciel swojej firmy udaje się do Francji na targi książki, gdzie ma za zadanie podpisać kilka umów wydawniczych oraz promować wydane przez siebie tytuły. Główną promowaną nowością wydawniczą jest książka o dziwnym śnie pt. „I przyjdzie ogień”. Autor opisał w niej mary, które są bardzo podobne do snów Jonathana. Zwykły zbieg okoliczności? Ciekawe. 

Lekko znużony swoją pracą i obowiązkami na targach, mający problem z zaśnięciem Jonathan udaje się na nocny spacer ulicami Paryża. Spotyka osobliwie przebraną parę, za którą idzie do tajemniczego klubu. Wejście jest tylko dla zaproszonych na liście gości. Mr Webb podaje się za jedną z zaproszonych osób, Pana Griffina, i zakładając maskę wchodzi w nocny, mroczny półświatek. Dla statecznego i spokojnego męża i ojca jest to całkowita odmiana. Wstępuje w świat zepsucia, kłamstwa, seksu, przemocy i pieniędzy. Poznaje tajemniczego Rainera, z którym po wyjściu z klubu rusza na podbój nocnego Paryża. Zaczyna się ciąg wydarzeń, które całkowicie przewracają uporządkowane życie Jonathana. Co ciekawe, drugie życie, to pod nazwiskiem Griffina, zaczyna podobać się Jonathanowi coraz bardziej. Czuje, że tajemnicze sny o uwolnieniu duszy właśnie się spełniają. Życie pod przykrywką daje mu kopa adrenaliny, odmładza, sprawia, że chce mu się żyć.  Nie zdaje sobie jednak sprawy, jak daleko posuwa się uwolniony z więzów moralności. Przekracza granice, których przekraczać nie powinien, a przy okazji odkrywa prawdę o mroku swojej natury. 

Czy uda mu się wyplątać z beznadziejnej sytuacji, w której się znajdzie? O tym przekonacie się już sami po przeczytaniu niniejszego komiksu.

Gorączka nocy. Recenzja komiksu

„Gorączka nocy” to bardzo dobry thriller w klimacie Noir. Brubaker meandrując w rzece swoich pomysłów prowadzi nas ku nowemu brzegowi naszego alter ego. Pokazuje nam jak łatwo można odnaleźć się po drugiej stronie lustra i oddać się lubieżnie nowemu życiu, wręcz zatracić się w naszym drugim „Ja”. Przedstawia jak kryzys wieku średniego na skutek przypadku może zmienić ułożonego w życiu mężczyznę w mroczną bestię. Autor w znakomity sposób prowadzi narrację historii. Momentami mocno klaustrofobicznie wprowadza nas w zepsuty świat. Testuje granice nie tylko bohatera, ale i nasze. Do tego wszystkiego świetnie buduje opowieść niczym film sensacyjny z lat 50-70-tych. 

Gorączka nocy. Recenzja komiksu

Kreska Sean’a Phillipsa, jakże dobrze nam znana, nie nudzi nas ani trochę. Estetycznie ale bez wielkiego rozmachu, idealnie zamienia słowa Brubakera w obrazy, niczym woda zamieniona w wino. To jest właśnie NOIR jaki chcemy oglądać. Dynamiczne kadry o przeróżnych rozmiarach i kombinacjach pozwalają nam iść z akcją do przodu. Z ilustracji czuć napięcie, dramaturgię i niepokój. Sean jest kapitalnym architektem rysunku. Do tego idealnie wykorzystuje czernie.

Wszystko to byłoby jednak niepełne, gdyby nie fantastyczne kolory użyte przez syna Sean’a – Jacoba. 

Phillips junior świetnie bawi się paletą barw, ich kontrastami – od wyblakłych po przesycone.  Daje nam kolorami po gębie, potrafi przejść od stonowanych, mrocznych barw w bardziej rozgrzewające i kłujące nasze oczy od wewnątrz. Nazwałbym to wręcz „przemocą barw” na czytelniku. Wirtuozersko wręcz oddziela świat zewnętrzny od wnętrza Jonathana. Napełnia ciało duszą.

Rodzinne połączenie kreski i kolorów przeradza się w prawdziwą sztukę.

Gorączka nocy. Recenzja komiksu

Mamy tu też głębsze dno całej opowieści. Autorzy pokazują nam, że wielu z nas, mimo udanego życia, często żałuje swoich decyzji z przeszłości. Wybory, których dokonaliśmy nie są po latach dla nas satysfakcjonujące, stają się dla nas obce i niezrozumiałe. Narastające wypalenie i niechęć do życia pogłębia frustrację i ściąga nas ku mrocznej otchłani. Niektórzy godzą się z losem, niektórzy ciężką pracą zmieniają się na lepsze, ale są i tacy, którzy uciekają w kierunku swojego alter ego, poszukując mocniejszych wrażeń i uderzeń adrenaliny. Refleksje nad nami samymi powinny jednak iść w kierunku uzdrowienia gorączki, która nas dopada.

Komiks „Gorączka nocy” pochłonąłem zbyt szybko. Wciągałem akcję z kolejnych stron jak bibuła wodę. Klimatycznie dla mnie to coś, co tygrysy lubią najbardziej! Ależ dobrze mi się to czytało!

Mimo moich „ochów i achów” muszę wbić jednak autorom szpilkę. Ta historia jest za krótka. Aż prosiłoby się, żeby niektóre wątki bardziej rozwinąć! Przecież, można było wycisnąć znacznie więcej z tej opowieści. Niepowetowana strata takiego potencjału. Mimo, że autorzy będąc już lekko zmęczeni po stworzeniu w ciągu kilku lat swoich ostatnich tytułów chcieli odetchnąć przy szybkim one-shocie, ja nadal stoję na straży mojego zdania, że historia ta mogłaby być dłuższa.

Mimo wszystko, polecam każdemu przeczytać „Gorączkę nocy”. To powieść graficzna najwyższych lotów. I pamiętajcie, nie bójcie się stawić czoła swojemu alter ego a na każdą gorączkę znajdziecie lek.