Pora na holistyczny pobyt w eksluzywnym Spa. Relaksujące zabiegi oczyszczające ciało i umysł. Zapraszamy!


Jakiś czas temu otrzymaliśmy ciekawą pozycję od wydawnictwa Timof Comics – „Spa”, za którą odpowiedzialny jest szwedzki artysta Erik Svetoft. Już okładka w kolorze czerwonym z budzącą grozę grafiką ostrzega nas – „Nie podchodź do mnie, jestem przerażający!”

Natomiast informacja zawarta z tyłu okładki porównuje niniejszą pozycję  do mieszanki Davida Lyncha, Larsa Von Triera i Junji Ito. Ja do tej Trójcy dodałbym jeszcze Stephena Kinga oraz Charlesa Burnsa.

Fabularnie mamy tu dosyć luźno splecione losy kilku bohaterów, którzy spędzają weekend w luksusowym Spa. Czas i miejsce jest nieokreślone. Od pierwszych stron mamy do czynienia z cuchnącą zgnilizną w zderzeniu z dobrobytem. Akcja rozgrywa się nie do końca linearnie. Bohaterowie to przekrój społeczeństwa od klasy średniej aż po milionerów. Mamy tu również firmową grupę, która przyjechała na seminarium biznesowe a’la weekend integracyjny. 

Wszyscy zanurzają się w dobrodziejstwach i luksusach tajemniczego ośrodka. Przybyli goście są mało wyrazistymi ludźmi, otępionymi przez swoje bogactwo. Poza swoim „ego” kompletnie nie zwracają uwagi na to, co dzieje się wokół nich (a dzieje się duuuużo złego). Do tej mieszanki dołóżmy zastraszony personel ośrodka z charyzmatycznym właścicielem oraz tajemniczych gości, którzy zaburzają czasoprzestrzeń w Spa. No i dodajmy do tego jeszcze zagadkową ciecz, długie mroczne korytarze oraz morderstwa i mamy horror jak się patrzy!


W Spa mamy kontrastowe zderzenie wygody i uczucia błogości oraz czystości miejsca jakim jest salon odnowy z ohydą, obrzydliwością i brudem, które pojawiają się wraz z rozwojem akcji. Artysta przedstawił całość w czerni i bieli stosując dosyć groteskową, wręcz surrealistyczną kreskę. Ciekawym zabiegiem było użycie czerwonego koloru czcionki w dialogowych dymkach. Rysunki wywołują niepokój, momentami strach, tworząc łącznie ze scenariuszem ciekawy obraz horroru. Przedzierając się przez komiks, strona po stronie, doświadczałem potęgującego się uczucia niebezpiecznej dezorientacji i atmosfery grozy. Czasem grafiki stawały się bardzo przerażające. Czytając Spa miałem wrażenie, że jestem na pograniczu jawy i snu a w zasadzie koszmaru. Czułem się jednocześnie ofiarą tajemniczej cieczy wywołującej omamy i halucynacje u bohaterów. Przeżywałem z nimi ich potworne spotkania z nieznanymi siłami. Groteskowość i paskudztwo w tym komiksie absolutnie fantastycznie przyciągały mnie do coraz większego zagłębiania się w treść.


Scenariusz, choć całkiem dobry, nie do końca idzie w parze z warstwą graficzną. Mamy tu wiele niedomówień, brakuje połączeń między wątkami, do tego wszystko dopełnia dosyć dziwne niejasne zakończenie. Jeśli chodzi o warstwę graficzną nie przypadnie ona do gustu każdemu. Kto nie lubi groteskowej kreski, raczej musi się przygotować na wzrokowe męki.

Jaki jest największy plus komiksu Spa? Myślę, że jest on w znacznej mierze symboliczną opowieścią (przedstawioną zdecydowanie bardziej graficznie). Mimo pefekcyjnej sanitarnej jakości w Spa wszystko dookoła gnije, rozpada się. Ukazuje zepsucie ludzi, zapatrzenie się na bogactwo, wygody i całkowitej ignorancji potrzeb i problemów innych. Zza fasady idealnego luksusowego życia wychodzi bezduszna brzydota. Irytuje czytelnika, wywołuje dyskomfort i odrazę oraz zmusza do zastanowienia się nad sensem hedonistycznego często zakłamanego życia. Spa Erika Svetofta to zdecydowanie również klimat obok fabuły. Mroczna atmosfera osiągnięta dzięki rysunkom odciska piętno na wnętrzu czytelnika.


Komu mogę polecić niniejszy komiks? Na pewno czytelnikom lubiącym klimaty grozy i niedopowiedzeń. Ceniącym sobie niestandardową kreskę oraz ciekawe grafiki. To pozycja raczej dla bardziej dojrzałego czytelnika.

Komiks Spa został wydany przez wydawnictwo Timof Comics w twardej oprawie zawierającej 324 strony w rozmiarze 168x240 mm.