W styczniu nakładem wydawnictwa Kultura Gniewu ukazał się zbiorczy tomik z przygodami grabarza Józefa autorstwa Piotra “Śmiechosława” Wojciechowskiego. “Opowieści Grabarza” przenoszą nas na zapomnianą wieś, na której rządzą pleban i układy sąsiedzkie. A na cmentarzu dzieją się niestworzone rzeczy.

Na pewno część z Was miała już okazję poznać grabarza Józefa. Jego przygody ukazywały się m.in. w magazynie AKT, a także były wydawane w częściach przez wydawnictwo Pracownia Plastyczna. Tym razem jednak dostajemy pełne zbiorcze wydanie, w twardej okładce i na porządnym papierze. Jako, że nie miałem okazji poznać opowieści o grabarzu w całości, ucieszył mnie fakt, że Kultura Gniewu ogłosiła plany wydania tej pozycji. Na szczęście nie musiałem długo czekać na premierę, bo komiks zadebiutował już w pierwszych dniach 2024 roku. 

“Opowieści Grabarza” to komiks, którego akcja dzieje się na wsi. Takiej nieco zapomnianej, żyjącej swoim rytmem, gdzie pierwsze skrzypce gra proboszcz, a interesy najlepiej załatwia się przy wódce. Może to wieś sprzed laty, a może współczesna, na której po prostu czas się zatrzymał. Grabarz Józef ma niewdzięczne zadanie - opiekuje się cmentarzem, na którym harcują różnej maści stwory z podań ludowych. Od czasu do czasu wieś nawiedza też sama śmierć, którą co lepszy cwaniak próbuje przechytrzyć. Z wiadomym skutkiem. 

Józef to poczciwina, który stara się sumiennie wykonywać swoje obowiązki. Autor nie daje mu jednak spokoju, bo co rusz rzuca mu kłody pod nogi. A to stawia na jego drodze diabełka, który chce zostać ministrantem i wikła go w swoje intrygi, a to biesy, które demolują przydrożną kapliczkę, czy też zjawy zamieszkujące zapomniany grobowiec. Swoje trzy grosze dorzuca wymagający proboszcz oraz sąsiedzi, którzy mają względem Józefa różnej maści oczekiwania. I tak mierzy się ten spokojny Józef z różnymi wyzwaniami. Choć zdarza mu się wybuchnąć, gdy na przykład trębacz zakłóci spokój jego podopiecznych na cmentarzu.

Komiks ma świetny klimat. Odwołuje się do naszych swojskich podań i legend ludowych. Przybysze z zaświatów nie są tu jednak czymś nadzwyczajnym. Wydaje się, że w świecie wykreowanym przez Wojciechowskiego są tu tak naturalne, jak inne elementy wiejskiego krajobrazu. Nikogo nie zaskakuje więc kostucha przemierzająca pola, wracający zza grobu poprzedni proboszcz, a nawet dżin z butelki. Wszystko to podlane jest sporą dawką niecodziennego, inteligentnego humoru. 

Wisienką na torcie jest oprawa graficzna. Komiks jest po prostu pięknie zilustrowany. Rysunki są dopieszczone i świetnie oddają klimat zapadłej wsi. Błoto na polach, przydrożne kapliczki, topniejący śnieg, lasy obsypane grzybami, stare chaty, dworki czy wystawny kościół. Taka wieś na przełomie pór roku, gdzie dominują raczej stonowane kolory. Postacie są groteskowo karykaturalne, niewiele różniąc się od paskud zza światów. Może dlatego ten czort, który chce być ministrantem u nikogo nie wzbudza podejrzeń swoją aparycją?

Komiks liczy 150 stron i składają się na niego różnej długości opowiastki. Niektóre to jednostronicowe “shorty”, inne są dłuższymi opowieściami. Całość uzupełnia galeria pocztówek i obrazków Piotra Wojciechowskiego nawiązująca tematyką do “uniwersum” grabarza Józefa. Naprawdę fajna, porządnie wydana rzecz. Polecam.

Egzemplarz recenzencki komiksu otrzymałem od wydawnictwa Kultura Gniewu.