W grudniu 2023 roku za sprawą Egmontu ukazał się trzeci “epik” Punishera o tytule “Powrót do Wielkiego Nic”. Tym razem otrzymaliśmy w nim materiały z lat 1989-1990 opowiadające dość zróżnicowane pod względem fabularnym historie. Frank Castle mierzy się tu nie tylko z gangsterami, ale i z cyborgami czy Doktorem Doom’em.

Po świetnym epiku nr II (“Kingpin rządzi”) autorstwa Mike’a Barona i Roger’a Salick’a, a zilustrowanym m.in. przez Whilce Portacio, Erika Larsena czy Mark’a Texeirę otrzymujemy w mojej opinii nieco słabszy tom. Nie można jednak powiedzieć, że zły, bo ma on swoje całkiem niezłe momenty. Wydaje mi się jednak, że Whilce Portacio w “dwójce” zawiesił poprzeczkę dość wysoko, więc na tle historii z lat 88-89, nowy epik wypada nieco blado. Ale być może przemawia przeze mnie sentyment, bo w poprzednim tomie mieliśmy sporo kultowych historii wydanych przed laty przez TM-Semic.

Za scenariusze opublikowanych w “Wielkim Nic” opowieści odpowiadają m.in. Chuck Dixon, Steven Grant i Mike Baron. Rysowników jest z kolei cała plejada (m.in. Russ Heat, Michael Zeck, Jorge Zaffino, Bill Reinhold, Neil Hansen). Mocno zróżnicowana jest też tematyka historii. Choć nadal głównymi oponentami Franka Castle są wszelkiej maści gangsterzy, to nie brakuje tym razem potyczek ze skorumpowanymi przedstawicielami władzy, cyborgami czy nawet z Doktor Doom’em. Dwie spośród opublikowanych tu historii możecie znać z komiksów TM-Semic. Mam na myśli tę, której akcja rozgrywa się na eksperymentalnej łodzi podwodnej oraz tę, w której Punisher dołącza się do motocyklowego gangu produkującego metę. Pozostałe są dla polskiego czytelnika nowościami.

W tytułowej historii “Powrót do Wielkiego Nic” Castle nawiedzają echa z Wietnamu - dochodzi do starcia z jednym ze zwyrodniałych sierżantów. Mocna i brutalna historia, w której nie brakuje fajerwerków i spektakularnych scen akcji. Opowieść o łodzi podwodnej przenosi nas pod wodę i oraz w klimaty skorumpowanych urzędników, a kolejna (“Intruder’) na pustynię, gdzie Frank spróbuje swoich sił jako pilot myśliwca. Potem będzie opowieść o doktorze Doom’ie i jego sobowtórach (raczej słaba), “Spowiedź” o seryjnym mordercy, a następnie o gangach motocyklowych (całkiem niezła). Za najsłabszą pozycję tego tomu uważam kolejną historię - o morderczych cyborgach, które zaatakowały Punishera (nie pasuje mi ten klimat). Później mamy jeszcze wątki związane z eksperymentami naukowymi i poszukiwaniem gangstera, który ukrywa się w małej republice bananowej (też okej).

W tle niektórych opowieści przewijają się jeszcze echa Zimnej Wojny i wątków komunistycznych. Szczególnie pierwsze z opublikowanych w albumie historii mocno eksponują zaawansowane technologicznie maszyny (myśliwce, śmigłowce, łodzie podwodne) i pasują mi raczej do Jamesa Bonda niż do Franka Castle. Nie brakuje tu jednak opowieści typowych dla Punishera, czyli klasycznych porachunków z gangsterami czy mordercami. Taki trochę groch z kapustą - jest tu w zasadzie przekrój wszystkiego po trochu, przez co w efekcie tom ten wydaje mi się mało spójny. Raz mamy ponure kryminalne śledztwo, innym razem kino akcji z lat 80-tych, a jeszcze później akcyjniaka superhero.

Nic nie można natomiast zarzucić warstwie graficznej. Nie będę omawiał stylów poszczególnych rysowników, bo w zasadzie każdy reprezentuje inną szkołę. Generalnie rzecz ujmując, mimo trzech dekad na karku rysunki zestarzały się dobrze i nadal ogląda się je przyjemnie. Moimi faworytami są Texeira, Zaffino i Reinhold, ale to w zasadzie kwestia gustu.

Komiks oddaje ducha końcówki lat 80-tych. Czytając “Powrót do Wielkiego Nic” można odnieść wrażenie, że scenarzyści testowali różne konwencje fabularne, tak by zadowolić każdego czytelnika. W moim prywatnym rankingu trzeci epik z Punisherem to jednak najsłabsza pozycja z dotychczas wydanych w ramach tej serii. Co nie zmienia faktu, że i tak chcę go mieć na półce.