Colt & Pepper. Macan i Kordey. Recenzja komiksu

Nie będę ukrywał, że dobra okładka działa na mnie jak magnes. Mam tę przypadłość, że zdarza mi się zakupić komiks sugerując się tylko zamieszczoną tam grafiką. I tak było w przypadku komiksu “Colt & Pepper”, którego okładka obiecała mi przygodę spod znaku płaszcza i szpady. A że jestem łasy na tego typu historie, długo się nie zastanawiałem i dodałem komiks do koszyka.

Dobierając w ten sposób komiksy do swojej kolekcji łamię więc podstawową zasadę, która mówi, by nie oceniać książek po okładce. Gdy się jednak głębiej nad tym zastanowić, to w zasadzie rolą okładki jest właśnie przykucie uwagi czytelnika. Zwłaszcza, gdy w grę wchodzą komiksy, w których warstwa graficzna to często “być albo nie być” dla danej pozycji. W zalewie różnych produkcji to właśnie ciekawa ilustracja może przeważać nad decyzją zakupową i skłonić konsumenta wysupłania kilku groszy z portfela. Dlatego też wydawcy przywiązują tak dużą wagę do tego elementu. 

A okładka “Colta & Peppera” potrafi zaintrygować. Mamy na niej osaczonego przez oponentów bohatera, który w jednej ręce dzierży zakrwawiony rapier, a w drugiej podtrzymuje rannego towarzysza. W jego stronę skierowane są piki, halabardy i miecze. Ów jegomość nosi na głowie kapelusz z podwiniętym rondem, a facjatę jego zdobi zawadiacki wąs. Ważnym elementem okładki jest bordowa kotara z renesansowymi zdobieniami. 

Jak dowiemy się z lektury komiksu, postać z rapierem to niejaki Salomon Culpepper, nazywany przez znajomych po prostu Pepperem. Ranny towarzysz to z kolei jego siostrzeniec Coltrayne, zwany Coltem (lub Robakiem). Akcja komiksu przenosi nas do XVII-wiecznej Ameryki, ale nie takiej, jaką znamy z podręczników historii. To kraj, w którym rządzi magia i zjawiska nadprzyrodzone. Przed laty doszło bowiem do wydarzeń, które zamieniły część populacji w postacie rodem z baśni, mitów czy legend. I owe stworzenia żyją obecnie w symbiozie z ludźmi, trudniąc się standardowymi profesjami. 

Pepper jest gwardzistą na dworze lokalnego króla. Colt buntownikiem, który próbuje obalić tyrana. Zamach okazuje się nieudany, a Pepper bierze w obronę swojego siostrzeńca. W efekcie obaj zostają wyjęci spod prawa i zmuszeni do tułaczki po magicznej krainie. Czekają na nich liczne przygody osadzone w baśniowej stylistyce. Czy uda im się odkupić swoje winy? Jaki wpływ na ich działania ma tajemnicze bóstwo? Dokąd zaprowadzi ich obcowanie z duchami? Na te i inne pytania odpowiedź znajdziecie w komiksie.

Autorami albumu są dwaj chorwaci - Darko Macan (scenariusz) i Igor Kordey (rysunki). Ich twórczość nie jest mi bliżej znana, ale nie ma to większego znaczenia. Dowieźli bowiem kawał interesującej, awanturniczej lektury, nie pozbawionej szczypty humoru. Od strony graficznej album - podobnie jak okładka - prezentuje się świetnie. Rysunki są kolorowe i bogate w detale. Świat przedstawiony przez Kordeya zachwyca bogactwem szczegółów. Każdy z sześciu rozdziałów otwiera całostronicowa plansza kipiąca życiem i barokowym przepychem. Rysunki z grubsza rzecz biorąc utrzymane są w realistycznej konwencji, oczywiście na tyle, na ile jest to możliwe w krainie magii i miecza.

Od strony scenariusza nie ma tu większych zaskoczeń czy rozczarowań. Ot, jest to typowa opowieść awanturnicza, której akcja dzieje się w ciekawie wykreowanym świecie przedstawionym. Pewnie nie wyróżniałaby się niczym szczególnym, gdyby nie wprowadzenie do historii magicznych elementów. Dzięki temu czytelnik nie może się nudzić i narzekać na monotonność. W komiksie jest wszystko, czego powinniśmy oczekiwać od historii spod znaku płaszcza i szpady. Tułając się po magicznej krainie bohaterowie wplątują się w awantury, odwiedzają zmarłych i spotykają na swojej drodze ciekawe postacie. Na przykład w jednym z rozdziałów jest to diabeł, który do złudzenia przypominał mi pewnego “diaboła”, którego spotkaliśmy w opowiadaniu o Wiedźminie pt. “Kraniec świata”. W innym - pomaga im sam bożek Dionizos. Wszystko to podane z przymrużeniem oka i nienachalnym humorem. I podlane odrobiną erotyki. 

Komiks spełnił moje oczekiwania. Zapamiętam go na pewno z uwagi na piękne rysunki oraz niebanalny świat. Na wydany przez Lost In Time album składają się dwie części historii, która w oryginale ujrzała światło dzienne w latach 2020-2021. Nie wiem, czy planowane są kolejne albumu z tego cyklu, ale ja chętnie poczytałbym dalsze przygody Colta i Peppera. 

Polecam. Komiks nie powinien sprawić Wam zawodu.