Emocje jeszcze mnie trzymają, ale kurz po imprezie powoli opada. Co mogę powiedzieć? Chyba się udało. Frekwencja dopisała – odwiedziło nas około 400 gości. Dla pierwszych dwustu mieliśmy przypinki za darmo, ale rozeszły się w pół godziny. Po 15.00, w poniedziałek (!) sala była tak nabita, że ludzie stali w przejściu. Przybyło mnóstwo młodzieży w fantastycznych przebraniach. Chylę czoła przed ich pomysłowością, bo takiego cosplay’u nie powstydziłyby się największe komiksowe imprezy.



Radomskie Spotkania z Komiksem i Mangą odbyły się po raz pierwszy w radomskiej Łaźni – Klubie Środowisk Twórczych i Galerii. Piękne podziękowania dla pani dyrektor, która użyczyła nam lokalu i pomogła w zorganizowaniu imprezy. Bo musicie wiedzieć, że ten cały nasz „konwent” to oddolna inicjatywą miłośników komiksu – nie mieliśmy funduszy, lokalu, a co więcej – jeszcze trzy miesiące temu się nawet nie znaliśmy :) Skrzyknęliśmy się w internecie, założyliśmy stowarzyszenie (takie oficjalne – wpisane do rejestru miasta), zrobiliśmy zrzutkę i zaczęliśmy myśleć jak zrobić imprezę.


Spotkania miały niefortunny termin - poniedziałek. Ale na nasze szczęście czerwcowy, kiedy to dni są najdłuższe, a dzieciaki mają już z grubsza powystawiane oceny. Niestety wszystkie inne terminy były już pozajmowane. Podjęliśmy wyzwanie. Na szczęście dopisała nam pogoda – to było ciepłe czerwcowe popołudnie. Młodzież gromadziła się tłumnie przed Łaźnią, bawiąc się, zaglądając na stoiska z komiksami i podsłuchując rozmów z autorami. Łaźnia jest pięknie położona – tuż przy radomskim deptaku i na skraju największego parku w centrum miasta.



W Łaźni swoje stoiska wystawiły trzy komiksowe sklepy. Yatta.pl z mangą i azjatyckimi przysmakami (ile to ja się namęczyłem, żeby otworzyć tę butelkę napoju z kulką), wszystkomający Komiksariat i Wydawnictwo Zaręba (m.in. niesamowite komiksy historyczne, ale i kawał fajnej satyry). Swoją obecnością zaszczyciła nas też Panna Kalina ze swoimi autorskimi komiksami. Sklep Yatta.pl zorganizował konkurs, w którym do wygrania były karty podarunkowe o wartości 50 zł oraz komiks „Zaginiony Klucz” naszego lokalnego artysty Karola Łukasiewicza. Rzecz w sumie bezcenna, bo już nie do kupienia. Karol stanął na głowie i wysupłał ostatnie egzemplarze.  I oczywiście wpisywał się chętnym oraz robił wyrysy.

Karol Łukasiewicz

Ale nie on jeden. Z Radomia mieliśmy jeszcze dwóch artystów – Przemka Ochnię i Pawła Gierczaka. Oba nazwiska są dobrze znane lokalnym komiksiarzom. Gierczak to autor kultowych już „Gangów Radomia”. Artysta niepokorny, potrafiący narysować wszystko, lubujący się w detalach i skomplikowanych kompozycjach. Jeśli nie czytaliście „Gangów Radomia” (shame!), to może kojarzycie „Ołtsajdersów”, ale na pewno znacie „Tajfuna”. Gierek kontynuuje cykl zapoczątkowany przez Tadeusza Raczkiewicza. Z kolei Przemysław Ochnia jest współautorem licznych antologii i autorem m.in. „Radomskiego Czerwca ‘76”. To on narysował grafikę i plakat promujący Radomskie Spotkania z Komiksem i Mangą. Zresztą czego on nie umie narysować… Widziałem jego mangi, Batmany i inne.

Przemysław Ochnia i Darek

Paweł Gierczak, Grzesiek i Panna Kalina

Gwiazdą wieczoru był Hubert Ronek wraz z małżonką i dwoma synami. Jego nie muszę Wam przedstawiać. Autor m.in. takich bestsellerowych komiksów jak „W.E.” czy „Wojenna odyseja Antka Szczęsnego”. Dzięki Hubert, że uwierzyłeś w naszą imprezę i przyjechałeś!


Last but not least – Darek i Michał. Darek to człowiek od zadań specjalnych. Facet poprowadził wszystkie spotkania z autorami, zadając błyskotliwe pytania i wykazując się znakomitą znajomością tematyki komiksowej. Bez niego ta impreza by się nie odbyła. No a Michał to człowiek orkiestra – wodzirej, kabareciarz, artysta, gwiazdor, dusza towarzystwa. Dzięki chłopaki! Trzeba wspomnieć jeszcze o Grześku – prezesie naszego stowarzyszenia. Dla niego nie ma rzeczy niemożliwych (nie zdziwię się jak ściągnie do nas Rosińskiego ;). Z kolei Artur dowiózł nam pokaźną prywatną kolekcję grafik zdobiących ściany Łaźni. Czego on nie ma!

Panna Kalina i Darek

W ciągu trzech miesięcy udało się nam zdobyć sponsorów, którzy chętnie wsparli naszą imprezę. Nie będę ich tu wszystkich wymieniał, bo znajdziecie ich w stopce plakatu. Mimo iż jesteśmy amatorami, do sprawy podeszliśmy całkiem profesjonalnie (przy wielkim wsparciu Pauliny Warchoł i Julki Warylak z Yatta.pl). Udało nam się ściągnąć lokalne media, wydrukować zapowiedź w Radomskim Informatorze Kulturalnym (RIK), promować imprezę na FB, Instagramie, moim blogu i u Jarka (lubiekomiksy.pl). No i wypaliło.

Dziękujemy wszystkim, którzy przybyli. Już Was może nużyć kolejny wpis na temat tej naszej lokalnej imprezy, ale musicie nas zrozumieć – żyliśmy tym przez ostatnie miesiące :) Nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa – nasz apetyt rośnie w miarę jedzenia. Będą kolejne imprezy, zgłaszają się do nas znani autorzy, nowi sponsorzy. Pamiętajcie, że Łódź też zaczynała skromnie ;)