Część trzecia komiksu „Punisher Marvel Knights” to ciąg dalszy jazdy bez trzymanki spod pióra Gartha Ennisa. Tym razem w zestawie otrzymujemy oryginalne zeszyty „Punisher (2001) #27-37” oraz „Punisher War Zone #1-6”. Na łamach komiksu dzieje się sporo, pojawiają się też znane z innych serii postacie superbohaterów. Wydarzeniem numeru jest natomiast powrót Mateczki Gnucci. Jak to powrót? Też byłem zdziwiony. Nie mniej od samego Franka Castle. Ale po kolei.

Zacznijmy od rysowników. Tych jest kilku. Obok nieodżałowanego Steve'a Dillon'a są tu Tom Mandrake, Cam Kennedy i John McCrea. Każdy z nich reprezentuje nieco inny styl, ale z grubsza rzecz biorąc wszyscy stawiają na realistyczną kreskę – bez eksperymentów. No może za wyjątkiem Cam'a Kennedy'ego, którego rysunki trącą nieco cartoonowym stylem. Ale w pozytywnym znaczeniu tego określenia.

Historie są zróżnicowane. Podobnie jak w tomie drugim, także i tu mamy krótsze nowelki, jak i kilkuzeszytowe formy. Tym razem pojawiają się znani z innych komiksów bohaterowie. Zaczyna się od Elektry, która krzyżuje mordercze plany Punishera. Później na celownik biorą go Daredevil, Spider i Wolverine w opowieści pod dość wymownym tytułem „Sprzysiężenie osłów” (bynajmniej osłem nie będzie Castle). Przy okazji pojawia się Hulk i robi to, co najlepiej mu wychodzi, czyli totalną rozpierduchę. 

Dalej dowiadujemy się, co się dzieje z policjantem Soapem, odwiedzamy Dziki Zachód, gdzie Castle walczy ramię w ramię z szeryfem – gejem (który ma większe cohones niż niejeden hetero) i w końcu płynnie przechodzimy do „War Zone”, gdzie wracają postacie z pierwszego tomu: Mateczka Gnucci, Elite i porucznik Von Richthofen. I wcale nie trąci to odgrzewanym kotletem – razem z Frankiem zastanawiamy się, jak ten powrót stał się możliwy (bo pamiętamy co stało się z tymi osobami w pierwszym tomie „Marvel Knights”). A jak to u Ennisa bywa, całość jest brutalna i groteskowa. Ostra i niesmaczna. Czyli taka, jaką lubimy.


Brać czy nie brać? Odpowiem tak, jak przy poprzedniej recenzji. Jeśli podobały Wam się poprzednie części, to nie macie nad czym się zastanawiać. Zresztą, jak macie dwa pierwsze numery to nie wypada nie kupić trzeciego ;) Dla mnie „Punisher Marvel Knights” był obok „Batman – Knightfall” najbardziej oczekiwanym komiksem z Egmontu w 2022 r.

Co dalej z imprintem „Punisher Marvel Knights”? Nie wiem, jakie plany ma Egmont na przyszły rok. Ale wygooglałem, że w ramach serii ukazały się jeszcze „Taxi Wars” i „Prugatory”. Być może te numery pokażą się i na naszym rynku w 2023 r.

Póki co fani Punishera powinni szykować oszczędności na „Epica”, który ukaże się pod koniec października. Album będzie zbierał zeszyty z lat 1986–1988: „Punisher” (1986) #1–5, „Punisher” (1987) #1–10, „Daredevil” #257, a także powieść graficzną „Marvel Graphic Novel: Punisher – Assassin’s Guild”. 

Będziemy mieli więc powtórkę, bo „Krąg Krwi” ukazał się kilka lat temu w ramach serii „Superbohaterowie Marvela” od Hachette. Ja osobiście czekam na „Epica” - „Kingpin Rules”, w ramach którego zebrano historie, które znamy z pierwszych numerów Punishera wydanego u nas przez TM-Semic w latach 1990/1991.

Poniżej znajdziecie filmiki z YT, na których możecie obejrzeć prezentacje obu wspomnianych „Epików” (w j. angielskim).