Z pierwszej części sagi dowiedzieliśmy się, że na Ziemi urodziło się dziecko będące mutantem. Być może nie byłoby w tym nic dziwnego (oczywiście dla komiksiarzy), gdyby nie fakt, że po wydarzeniach z opisanych w sagach „Ród M” i „Dzień M” nie powinno to mieć miejsca. W przedstawionej nam wizji uniwersum mutanci są bowiem wymierającym gatunkiem. Jak się okazało, dzieciak stał się punktem zapalnym – w bój o niemowlaka ruszyły różne frakcje mające rozbieżne cele. Dziecko zostało przygarnięte przez Cable'a i wyruszyło z nim w przyszłość.

X-Men. Punkty zwrotne #2. Wojna o mesjasza. Recenzja komiksu

Komiks „Wojna o mesjasza” to dalszy ciąg widowiskowej historii z X-Menami w roli głównej. Jak sam tytuł wskazuje, dojdzie w nim do konfrontacji mutantów z wrogimi im siłami. Ale o tym za chwilę. Dla porządku wspomnę jedynie, że tom liczący blisko 250 stron agreguje oryginalne zeszyty „X-Force/Cable: Messiah War”, „Cable” #13–15 i „X-Force” #14–16. Scenarzystami są Duane Swierczynski, Craig Kyle i Christopher Yost. Warstwą graficzną zajęli się natomiast Mike Choi, Clayton Crain, Sonia Oback oraz Ariel Olivetti. 

Akcja komiksu przenosi nas w przyszłość. X-Force na czele z Wolverine udają się za Cable i małą dziewczynką o imieniu Hope do XXX wieku. Na ściągnięcie dziecka z powrotem mają niewiele czasu. Jednocześnie w ślad za Cable rusza Bishop, który brata się z klonem Cable'a, czyli Stryfe. O ile Bishop chce dopaść Hope, to celem Stryfe jest Apocalypse. Oczywiście nic nie jest takie proste, jak by się mogło wydawać na początku – sytuacja się komplikuje. A niemała w tym zasługa jeszcze jednego bohatera – osoby której mogliście się tu nie spodziewać. Mowa mianowicie o Deadpoolu, który wprowadza zamęt i swoje specyficzne poczucie humoru.

Nie przejmujcie się jednak tym, że na scenie pojawiają się nowi, lub mniej znani bohaterowie. Tym razem wydawca uraczył nas bowiem solidną porcją materiałów dodatkowych, które zajmują kilkadziesiąt końcowych stron komiksu. Dowiecie się z nich kto jest kim, jakie zależności łączą poszczególne postaci i kto nie lubi kogo. Opowie Wam o nich nie kto inny, niż sam Cable. Jego przewodnik pozwoli czytelnikowi uporządkować wiedzę i poukładać sobie wszystko w głowie. Zwłaszcza, jeśli nie jest z historiami o X-Men na bieżąco. A lekki styl, jakim wiedza ta została podana umili lekturę. Na upartego można w zasadzie czytać ten komiks właśnie od końca, czyli od materiałów dodatkowych. Ale nie jest to konieczne, bo historia jest dość przejrzysta i nawet taki „niedzielny fan X-Menów”, jak ja się w niej nie pogubił.

Nie ma co ukrywać - „Wojna o mesjasza” to komiks akcji. Podobnie jak pierwsza część nie jest to jednak beztroska naparzanka postaci w trykotach. Historia jest mroczna i ponura, a krew leje się strumieniami. Opowieść obfituje w zaskakujące i dramatyczne zwroty akcji. Komiks trzyma w napięciu do ostatnich kadrów – mimo że ma 250 stron, pochłonąłem go w godzinę wraz z materiałami dodatkowymi. Czyta się go lekko, bo nie ma tam zbyt wielu nic nie wnoszących dialogów. 

Na szczególną uwagę zasługuje warstwa graficzna. Omawiając pierwszy tom historii wspominałem, że ilustracje skomponowało kilku grafików o różnych stylach. Mieliśmy tam i klasyczny styl przywodzący na myśl Jima Lee, jak i cartoonowe wstawki kojarzące się z mangą. Tom drugi jest zdecydowanie bardziej spójny. Mamy do czynienia z realistycznym rysunkiem, który może kojarzyć się z frankofońskimi albumami. Wydaje mi się, że momentami w ruch poszły farby. Co nie znaczy, że jest kolorowo i pastelowo - dominują ciemne barwy, z czarnym kolorem na czele. 

Reasumując, jeśli czytaliście tom pierwszy i Wam się podobał – biegnijcie do księgarni po drugą część. Nie zawiedziecie się. Według mnie, jest chyba nawet lepsza od „jedynki”. Osobiście nie jestem fanem naparzanek w komiksach, a nad akcję zdecydowanie stawiam fabułę. Ale „Wojnę o mesjasza” czytało mi się bardzo dobrze. A o to przecież chodzi, prawda?

A z zapowiedzi Egmontu na drugą połowę 2022 r. wiecie już, że kolejne tomy „Punktów zwrotnych” ukażą się w lipcu i w grudniu.

Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego.