„Thorgal – Neokora” to 39 album głównej serii, a zarazem czwarty, do którego scenariusz napisał francuski scenarzysta Yann. Ilustracje wykonał natomiast Fred Vignaux, który przed kilkoma numerami zastąpił Grzegorza Rosińskiego. Wydaje się, że obaj panowie coraz lepiej czują klimat serii, bo „Neokora” jest albumem udanym, który czyta się naprawdę dobrze. Co więcej, autorzy zataczają koło i wracają do samych początków serii – Thorgal po latach ponownie odwiedza Wyspę wśród lodów. 

Thorgal #39 Neokora. Recenzja komiksu

Ale po kolei. Bohaterów zastajemy w miejscu, w którym zakończył się album „Selkie”. Wracają łodzią do rodzinnej wioski Thorgala. Po drodze natrafiają na statek, na którym atakuje ich dziwna magiczna istota, „ulepiona” z kości i resztek zwierząt. Udaje się im ją pokonać i ku swojemu zaskoczeniu odkrywają, że statek ma jeszcze jednego pasażera.

Razem z nim docierają do celu, ale okazuje się, że w wiosce zaszły zmiany. Mieszkańcy wydają się zaczarowani i działają jak w transie. Thorgal postanawia dowiedzieć się, co stało się w osadzie pod jego nieobecność i tym samym uruchamia lawinę wydarzeń, które poprowadzą go z powrotem na lodową wyspę. Przybysz z gwiazd po raz kolejny odwiedzi miejsce, w którym zaczęła się jego historia. Co ciekawe, po drodze przyjdzie mu się ponownie spotkać z Kriss de Valnor. Tyle tytułem fabuły, która na tym etapie kryje jeszcze sporo zagadek. Album nie jest bowiem zamkniętą historią – to pierwszy epizod opowieści, która znajdzie kontynuację w kolejnych tomach. 

Jak już wspomniałem we wstępie, album „Neokora” jest całkiem udanym komiksem. Oczywiście na tym etapie trudno powiedzieć, jak potoczy się rozpoczęta tu historia. Zapowiada się jednak smakowicie. Choć w kwestii pozaziemskiego pochodzenia Thorgala dowiedzieliśmy się już całkiem sporo z poprzednich tomów serii, wszystko wskazuje na to, że nie znamy jeszcze całej opowieści o przybyszach z Gwiazd. Pewną zagadką zostaje natomiast postać Kriss de Valnor, która ponownie pokazuje się ze swojej najgorszej strony (czyli standardowo). To o tyle interesujące, że w pobocznym cyklu bohaterka przeszła przecież sporą przemianę. 

Od strony graficznej komiks też prezentuje się bardzo dobrze. Kreska Freda Vignaux przypomina mi wcześniejsze prace Grzegorza Rosińskiego (jeszcze sprzed „malarskich” eksperymentów). Czytając komiks można odnieść wrażenie, że to znowu „ten stary, dobry Thorgal”, co przed laty. Zwłaszcza, że znów wracamy do zimowych i kosmicznych klimatów. 

Fanów Thorgala nie muszę zachęcać do lektury – kupią album w ciemno. I moim zdaniem tym razem nie będą żałować. Jedynym mankamentem jest fakt, że na kontynuację historii będziemy musieli poczekać następne kilkanaście miesięcy.

Thorgal. Neokora, tom 39

Wydawca: Egmont

Scenariusz: Yann Le Pennetier

Rysunki: Frédéric Vignaux

Objętość: 56 stron

Format: 215x290

Cena: 34,99/ 24,99