Gideon Falls #6 Koniec. Recenzja komiksu

I dojechaliśmy do końca opowieści pod tytułem „Gideon Falls”. O ile w pierwszych tomach mieliśmy do czynienia z opowieścią z pogranicza horroru i thrillera, to dwa ostatnie albumy serii przywodzą raczej na myśl historie w stylu science fiction. 

Przypomnijmy, w finale czwartego tomu Czarna Stodoła zostaje wysadzona w powietrze. W efekcie dochodzi do załamania ciągłości multiwersum i rozrzucenia bohaterów po różnych światach – od Dzikiego Zachodu, po cyberpunkową wersję Gideon Falls, aż po jej orwellowski odpowiednik. W piątym tomie Angie usiłuje przetrwać w rzeczywistości rodem z Roku 1984, Clara trafia do opanowanego przez żywe trupy westernu, a ksiądz Fred próbuje się odnaleźć w cyberpunku. A Nortona nie ma, bo gdzieś przepadł. Pętla się zaciska, a wszyscy uciekają przed osaczającymi ich uśmiechniętymi zombie.

W tomie szóstym bohaterowie w końcu spotykają się w jednym miejscu i rozprawiają się z ikonicznym złem. W finale mamy do czynienia z kilkoma twistami fabularnymi, ale ostatecznie wszystkie elementy układanki wskakują na swoje miejsce. Dodajmy do tego, że historia napisana przez Jeffa Lemire została kapitalnie zilustrowana przez Andrea Sorrentino. W dwóch ostatnich tomach rysownik daje popis swoim umiejętnościom, eksperymentując z kadrami, układami rysunków i grafiką. Ale nie będzie to dla Was zaskoczeniem, bo jego zdolności mogliście już poznać w poprzednich tomach serii. 

Ogólnie rzecz biorąc po lekturze całości Gideon Falls mam mieszane uczucia. Z jednej strony mamy kapitalne pierwsze tomy, w których w mistrzowski sposób budowano napięcie i psychozę. Z drugiej - gdzieś w połowie serii do opowieści zaczyna wkradać się (kontrolowany) chaos, pojawiają się wątki kilku wymiarów (multiwersum), inne światy i równoległe rzeczywistości. Następuje zmiana klimatu i przeskoki fabularne. Nie do końca kupuję tego typu historie, choć przyznam że Gideon Falls czytało mi się całkiem dobrze. Generalnie nie żałuję, że miałem okazję zapoznać się z tą historią. 

Podtrzymuję zdanie, że jest to jeden z najlepszych horrorów, jakie ukazały się na naszym rynku. Choć po lekturze pierwszych tomów finał historii wyobrażałem sobie chyba trochę inaczej.

Prześlij komentarz

Nowsza Starsza